O zapaleniu płuc mówi się ostatnio głównie w kontekście Covid-19. Ale przecież ta choroba nie pojawiła się dopiero teraz.
W „Chłopcach z placu broni” jeden z bohaterów umiera na zapalenie płuc. To się dzieje w erze przed wynalezieniem antybiotyków. Do czasu, gdy one się pojawiły, zapalenie płuc było bardzo ciężką chorobą, na którą można było umrzeć. Umieralność sięgała nawet 50 proc. Gdy pojawiły się antybiotyki, ludzkość trochę o tym zapomniała i przestała zapalenie płuc traktować poważnie. Stało się ono formą ciężkiego przeziębienia. Stereotyp społeczny głosił, że skoro mamy tyle fantastycznych leków, to nic nam nie grozi. Była w tym cząstka prawdy, ale też dużo nieprawdy. Zapalenia płuc były, są i będą. U ludzi na półkuli północnej najczęściej wywoływane są przez pneumokoki, które odpowiadają za mniej więcej połowę przypadków. W pozostałych, pomimo wszelkich technik diagnostycznych, nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jaki drobnoustrój wywołał chorobę.