Gigantyczne kleszcze dotarły do Niemiec. Czy są groźne dla ludzi?

Egzotyczne kleszcze hyalomma zostały zauważone w dwóch krajach związkowych Niemiec – informuje Onet. Jak czytamy w serwisie, są one znacznie większe niż europejskie, i podobnie jak one przenoszą niebezpieczne choroby. Pytanie, czy w tym wypadku są realnym zagrożeniem dla ludzi i zwierząt?

Publikacja: 19.06.2019 02:09

Kleszcze europejskie są znacznie mniejsze od kleszczy hyalomma.

Kleszcze europejskie są znacznie mniejsze od kleszczy hyalomma.

Foto: Adobe Stock

Kleszcze hyalomma mierzą nawet kilka milimetrów, są zatem znacznie większe od kleszczy występujących w środkowej części Europy. Do Niemiec dostały się prawdopodobnie wraz z migrującymi ptakami, ponieważ larwy tych pajęczaków gnieżdżą się często w ptasich piórach.

Upały mogły być dla egzotycznych kleszczy sygnałem, że czas opuścić kryjówkę i szukać odpowiedniego żywiciela. Kleszcze hyalomma chętnie żywią się krwią dużych ssaków, na przykład koni. To właśnie na skórze tych zwierząt odkryto je w Niemczech - czytamy w Onecie.

Kleszcze z rodzaju hyalomma są szeroko rozpowszechnione w Afryce Północnej i Azji – w Algierii, Armenii, Azerbejdżanie, Egipcie, Etiopii, Gruzji, Iranie, Iraku, Izraelu, Maroku, Sudanie, Syrii, Tunezji i Turcji - wynika z informacji Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC).

Czytaj też: Badanie kleszcze na boreliozę niepotrzebne i ryzykowne

W Europie hyalomma występuje w południowej i wschodniej części kontynentu. Ich obecność odnotowano w Albanii, Bośni i Hercegowinie, Bułgarii, Chorwacji, na Cyprze, we Francji, w Grecji, we Włoszech, w Kosowie, w byłej Jugosłowiańskiej Republice Macedonii, Mołdawii, Czarnogórze, Portugalii, Rumunii , Rosji, Serbii, Hiszpanii i Ukrainie.

Kleszcze wychodzą na żer

W przeciwieństwie do europejskich kleszczy, te egzotyczne nie siedzą w trawie, czekając na przechodzącego ssaka, lecz mogą same pokonać drogę do potencjalnego żywiciela. Są przy tym w stanie bez większego wysiłku pokonać samodzielnie nawet sto metrów.

Tam, gdzie kleszcze hyalomma są rozpowszechnione, mogą być bardzo niebezpieczne. Przede wszystkim są rezerwuarem i najważniejszym organizmem przenoszącym wirusa krymsko kongijskiej gorączki krwotocznej. Śmiertelność w tej chorobie sięga aż 50 procent. Podobnie jak kleszcze europejskie, mogą również wywołać boreliozę i zapalenie mózgu.

Na szczęście dotychczas nie zaobserwowano, by w Niemczech hyalomma atakowała ludzi. Nie dotarła tam aż tak duża liczba pajęczaków, by stworzyć niebezpieczną populację. W tym celu musiałyby one zacząć się rozmnażać, ale jest ich zbyt mało - na razie zauważono zaledwie parę sztuk.

Pojedyncze przypadki obecności kleszczy hyalomma w Europie – poza rejonami południowymi - odnotowywano już m.in. w Finlandii, Holandii czy Wielkiej Brytanii, ale podobnie jak obecnie w Niemczech ich populacja była zbyt znikoma, by stanowić realne zagrożenie dla zwierząt gospodarskich i ludzi.

Ta na razie bezpieczna sytuacja może się jednak zmienić z powodu postępującego ocieplania się  klimatu. Jak informuje europejska agencja ECDC, krajami, które wykazują największe prawdopodobieństwo kolonizacji przez gigantyczne kleszcze hyalomma są Włochy, Rumunia, Ukraina, Mołdawia, rozległe obszary południowej Rosji oraz niektóre obszary Niemiec i Holandii.

Kleszcze hyalomma mierzą nawet kilka milimetrów, są zatem znacznie większe od kleszczy występujących w środkowej części Europy. Do Niemiec dostały się prawdopodobnie wraz z migrującymi ptakami, ponieważ larwy tych pajęczaków gnieżdżą się często w ptasich piórach.

Upały mogły być dla egzotycznych kleszczy sygnałem, że czas opuścić kryjówkę i szukać odpowiedniego żywiciela. Kleszcze hyalomma chętnie żywią się krwią dużych ssaków, na przykład koni. To właśnie na skórze tych zwierząt odkryto je w Niemczech - czytamy w Onecie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Zdrowie
Prace nad Krajową Siecią Onkologiczną na ostatniej prostej
Zdrowie
Środki z KPO na onkologię. Rusza wyścig z czasem
Zdrowie
Leki nie działają u chorych, którzy ich nie przyjmują
Zdrowie
Prof. Pruszczyk: Dostawianie ławek to za mało. Odbudujmy wspólnotę akademicką
Zdrowie
Bolesław Samoliński: Potrzeba prawdy w ochronie zdrowia