Na Modlińskiej między granicą miasta a ul. Aluzyjną rośnie dziki lasek i działa autokomis. W tym miejscu już dawno powinna być nowa jezdnia. Nie ma, bo urzędnicy nie potrafią przejąć terenu. Zastosowanie specustawy, która miała uniemożliwić blokowanie inwestycji, na razie nie pomogło. Jej twórcy nie przewidzieli bowiem najprostszych tricków właścicieli ziemi.
– Nie odbierają listów poleconych z nakazem natychmiastowego opuszczenia terenu – mówi poirytowany wicedyrektor Zarządu Dróg Miejskich Mirosław Kazubek. – Z punktu widzenia sądu pisma nie zostały więc skutecznie dostarczone. Na spornym odcinku prace zostały wstrzymane – przyznaje. A inwestycja za 45 mln zł utknęła w lesie.
Urzędnicy wojewody odpowiedzialni za przejęcie terenu muszą odczekać dwa tygodnie. I jeszcze raz wysłać listy. Jeśli listonoszowi nie uda się zaskoczyć adresatów, pisma trzeba wywiesić na dwa tygodnie w miejscu publicznym.
Drogowcy przygotowują się już do zajęcia terenu siłą – w asyście uzbrojonych policjantów. Niezadowoleni z zaproponowanych wycen gruntów właściciele mogą następnie procesować się o odszkodowanie. Ale ich działanie nie wstrzyma już budowy tak potrzebnej drogi.
– Wcześniej muszą jednak minąć kolejne przewidziane procedurami terminy, a Urząd Wojewódzki wyznaczyć egzekutora. To będzie trwało tygodniami, a zima za pasem – niecierpliwi się Kazubek.