Joe Cocker robi na słuchaczach wielkie wrażenie za sprawą niesamowitego, zachrypniętego głosu i energii, z jaką od lat podchodzi do muzyki. W poniedziałek w Warszawie zaśpiewa swoje najnowsze piosenki i największe hity sprzed lat.
Jak na faceta mającego 63 lata, spory brzuszek i wiele doświadczeń za sobą, trzyma się znakomicie. Chyba tylko Mick Jagger z Rolling Stones może mu dorównać w żywiołowości na scenie.
Karierę zaczynał jako nastolatek pod koniec lat 50. ubiegłego wieku. W prawdziwym show-biznesie zaistniał jako niespełna 15-letni chłopak, śpiewając w zespole The Avengers, ale świat zauroczył dopiero w 1969 roku interpretacją słynnego beatlesowskiego przeboju „With A Little Help From My Friends” na festiwalu w Woodstock. Tą jedną piosenką rzucił krytyków i widzów na kolana.
Pierwsze jego trzy albumy – „With A Little Help From My Friends” (1969), „Joe Cocker!” (1969) i „Mad Dogs & Englishmen” (1970) przyniosły mu wielki sukces, pieniądze i... uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Następne płyty z lat 70. były więc słabe, a nazwisko Joe Cockera niemal zniknęło z obiegu.Artysta wrócił w wielkim stylu w następnej dekadzie płytami „Sheffield Steel” (1982) i „Civilized Man” (1984). W latach 90. udowodnił, że nadal jest wielkim wokalistą – stał się megagwiazdą, lansując takie hity, jak „Night Calls”, „Have A Little Faith”, „N’oubliez Jamais” czy „Unchain My Heart”.Co prawda jego ostatni album, który będzie promować na koncercie na Torwarze, niczym nowym nie zaskakuje, ale to nadal świetna muzyka środka, pełna soulowego temperamentu, rockowej dynamiki i popowej melodyki. Nagrana została po mistrzowsku, w pełni profesjonalnie i z zaangażowaniem. Na żywo te piosenki mogą wypaść naprawdę znakomicie.
Torwar, ul. Łazienkowska 6a, 10.12, godz. 19