Mercedesem do pracy: miejska jazda na kredyt

Najpierw wymiana taboru, a później droższe bilety – sugerują radni. Spółki przewozowe chcą zaciągnąć na zakupy miliardowe kredyty, ale potrzebują nowych umów z miastem

Publikacja: 16.01.2008 01:33

Mercedesem do pracy: miejska jazda na kredyt

Foto: Rzeczpospolita

Dzisiaj o godz. 7.09 z pętli na Nowodworach wyjedzie w pierwszy kurs z pasażerami nietypowy autobus linii E-4: Mercedes CapaCity o rekordowej długości 19,5 metra. Niemiecki koncern sprzedał 50 takich pojazdów do Stambułu, a teraz wypożyczył jeden Warszawie na dwa tygodnie testów.Producenci autobusów, w tym Mercedes, mają nadzieję na gigantyczne kontrakty w Warszawie.

Z ponad 1,4 tys. autobusów MZA co siódmy nadaje się do kasacji, a co szósty wymaga pilnej naprawy

– W latach 2008 – 2012 kupimy 700 pojazdów. Przetarg na 150 zostanie rozpisany jeszcze w styczniu – zapowiada prezes Miejskich Zakładów Autobusowych Mieczysław Magierski.

MZA planują zrobić w ciągu czterech lat zakupy za ponad 700 mln zł. To nie koniec wydatków miejskich spółek. Prezes Tramwajów Warszawskich Krzysztof Karos zapowiada na marzec przetarg na 155 tramwajów za 1,2 mld zł. Metro dla samego centralnego odcinka drugiej linii będzie potrzebowało 14 pociągów po sześć wagonów (dla całej linii 60 pociągów).

Za co kupić tabor? Teoretycznie pieniądze czekają – trzeba tylko iść do banku. Gorzej jednak z wymaganymi przez banki zabezpieczeniami kredytów. Mogłaby nim być np. umowa przewozowa z miastem. W tej chwili Zarząd Transportu Miejskiego płaci przewoźnikom za każdy przejechany na miejskiej trasie kilometr, ale umowy są podpisywane tylko na rok. – Jeśli Rada Warszawy się zgodzi, podpiszemy w imieniu miasta umowy wieloletnie, np. z MZA na dziesięć lat, a z Tramwajami Warszawskimi i Metrem na 20 – mówi szef ZTM Leszek Ruta.

To nowość, która pozwoliłaby przedsiębiorstwom zaciągać większe i tańsze kredyty w bankach na modernizację taboru i budowę nowych linii. Teraz spółki liczą głównie na unijne dotacje (Bruksela zapłaciła w połowie np. za 15 niskopodłogowych tramwajów PESA kupionych w ub.r. za prawie 89 mln zł). Przy kontrakcie na 155 kolejnych pojazdów spółka nie będzie wiarygodnym partnerem dla banku.

– Co mogłaby dać jako poręczenie? Wagony? Torowisko? To możliwe, ale kredyty byłyby drogie – ocenia wiceprezydent Jarosław Kochaniak. – Przewozowa umowa wieloletnia byłaby dla banku formą poręczenia, bez konieczności zastawiania na przykład nieruchomości.

Zanim umowy zostaną podpisane, w czterech spółkach komunikacyjnych zostanie przeprowadzony przez firmy zewnętrzne audyt kosztów funkcjonowania. To pozwoli sprawdzić, czy nie mogłyby działać taniej.

Największe zaniedbania władze miasta widzą w MZA. Ta spółka zatrudnia 4,5 tys. pracowników, ma ponad 1,5 tys. w większości przestarzałych autobusów, a do 2010 roku ma zagwarantowanych 75 proc. udziału w rynku przewozów.

– Jeśli niezależni audytorzy uznają, że stawki dyktowane miastu przez miejskie spółki nie odbiegają od rynkowych, podpiszemy z nimi wieloletnie umowy – deklaruje Kochaniak. – Trzeba jednak rozpoznać rynek i sprawdzić, co ktoś może zrobić to taniej.

Po 2010 roku miasto chce zwiększyć udział w miejskich przewozach prywatnych firm autobusowych, jeśli będą tańsze. Rozważa też – jak francuski Orlean – wprowadzenie konkurencji dla tramwajów. Prywatny operator mógłby zbudować linię przez most Północny, kupić tabor i ją obsługiwać.

Na usługi przewozowe ZTM planuje wydać w tym roku 1,3 mld zł, z biletów zbierze tylko 470 mln zł (za resztę zapłacą podatnicy). Dlatego miasto planuje na ten rok podwyżkę cen biletów, która dałaby dodatkowych 100 mln zł.

Niektórzy radni sugerują, że należałoby z nią poczekać na wyniki audytu w spółkach. – Logika firm komunikacyjnych powinna być odwrotna niż dziś – ocenia radny Dariusz Figura (PiS). – Najpierw trzeba zainwestować w wymianę taboru, a dopiero później można podnosić ceny biletów.

– Zanim będziemy głosować nad podwyżką, chcemy znać plany inwestycji w komunikację i źródła ich finansowania – mówi radny Dariusz Klimaszewski (LiD). – A że w innych miastach bilety są droższe, to żaden argument. Bo np. w Łodzi są tańsze.

Sprawą umów wieloletnich i podwyżki cen biletów Rada Warszawy powinna się zająć na sesji 24 stycznia.

Wyniki miejskich spółek komunikacyjnych:

- Miejskie Zakłady Autobusowe: 2006 rok – strata 3 mln zł, 2007 rok – zysk 6 mln zł*

- Tramwaje Warszawskie: 2006 rok – zysk 0,9 mln zł; 2007 rok – zysk 15 mln zł*

- Metro Warszawskie: 2006 rok – zysk 1,3 mln zł; 2007 rok – zysk ok. 6 mln zł*

- Szybka Kolej Miejska: 2006 rok – strata 1,8 mln zł; 2007 rok – zysk ok. 3 mln zł*

* dane za 11 miesięcy 2007

Konkurencja to gwarancja obniżenia cen przewozówMetro Warszawskie i Tramwaje Warszawskie konkurencji nie mają, więc nie można zweryfikować ich kosztów działalności. W autobusach jest inaczej, bo ponad 20 proc. miejskiego rynku należy do prywatnych przewoźników. Kiedy MZA inkasuje za każdy kilometr z pasażerami „na pokładzie” – niezależnie od wielkości pojazdu – 6,54 zł, prywatny Mobilis robi to samo za kwotę od 4,26 do 4,43 zł.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!