Kontrakt z wykonawcą – koncernem Siemens – przewidywał, że system zacznie działać do 31 października ubiegłego roku. Nad wybranymi jezdniami miały się pojawić kamery, a w asfalcie czujniki. Dzięki nim informacje o natężeniu ruchu trafiałyby do centrum zarządzania. Na ich podstawie system kierowałby ustawieniem świateł, a na elektronicznych tablicach przy jezdniach pojawiałyby się informacje o objazdach.
System – za który ratusz zgodził się zapłacić ponad 34 mln zł – nie działa do dzisiaj. Dlatego Zarząd Dróg Miejskich zaczął naliczać wykonawcy kary umowne. Według niepotwierdzonych informacji, kwota przekroczyła już 1 mln zł.
Kontrakt jest realizowany w formule „zaprojektuj i buduj”. Wykonawca twierdzi, że chciałby już budować, ale urzędnicze bariery uniemożliwiają mu zakończenie projektowania. Źródło zastoju wskazują w biurze miejskiego inżyniera ruchu Janusza Galasa.
– Tam nasze projekty czekają na zatwierdzenie. Opóźnienia dochodzą nawet do kilkuset dni – mówi dyrektor branży transportowej Siemensa Dariusz Jasak. – To inżynier uniemożliwia nam realizację kontraktu – twierdzi.
– Ten projekt to tragedia – odpowiada ostro Janusz Galas. – Jestem zdruzgotany poziomem jego przygotowania. Kardynalne błędy w ustawieniu świateł wychwytywała pracownica mojego biura, która niedawno skończyła studia.