Rz: Boimy się czwartkowego posiedzenia Komitetu Wykonawczego UEFA w Bordeaux. To prawda, że mogą nam zabrać organizację mistrzostw Europy?
Adam Olkowicz:
Michał Listkiewicz jedzie do Francji bez strachu, a ja do piątku, kiedy usłyszymy wnioski ze spotkania, na pewno będę spał spokojnie. Nie ma obaw, nie zdarzy się nic strasznego. 18 września w szwajcarskim Nyonie odbyło się już czwarte posiedzenie Grupy Sterującej, która od lutego, kiedy Michel Platini pokazał nam żółtą kartkę, patrzy nam na ręce i kontroluje wszystkie terminy. Wyniki kontroli przeprowadzonej w lipcu poznaliśmy już tydzień temu, dlatego wiemy, o czym będzie się mówić w Bordeaux.
O czym?
Tylko jednym z wielu punktów obrad będzie ocena aktualnego stanu przygotowań Polski i Ukrainy. Zaprezentowany zostanie plan rozwoju budowy stadionów, transportu lądowego w miastach i pomiędzy nimi, transportu lotniczego, zakwaterowania i po raz pierwszy – raport przygotowań dotyczących teleinformatyki: przedstawiliśmy propozycję miejsca dla centrum nadawczego, z którego materiały dotyczące turnieju rozsyłane będą na cały świat. We wszystkich analizowanych dziedzinach widać duży postęp. Od początku monitorowania naszych działań czerwonych flamastrów używanych do zaznaczania bardzo ryzykownych obszarów prawie się nie używa, a z kolei samych zielonych flamastrów na cztery lata przed turniejem też trudno się spodziewać.