Będą oni musieli wybrać, czy pojawią się na uroczystościach w Pałacu Prezydenckim u zwierzchnika Sił Zbrojnych, czy na koncercie, zorganizowanym przez ministra obrony. Ci, z którymi rozmawiała "Rz" zastanawiają się wręcz, czy nie zbojkotować obu uroczystości. - Jestem, żołnierzem a nie politykiem nie chcę, by kojarzono mnie z żadną opcją - mówi w rozmowie z "Rz" jeden z generałów. Drugi dodaje: - Uroczystości, ustawiono w taki sposób, że nie da się być i u prezydenta i u ministra. Postawiono nas między młotem a kowadłem. Mam nadzieję, że to nie jest jakiś test lojalności.
Kilka dni temu, urzędnicy prezydenta zdecydowali, że wręczenie nominacji generalskich i odznaczeń państwowych odbędzie się o godzinie 17.00, choć do tej pory uroczystości takie były przed południem. W związku z tym, minister Klich, przesuną zaplanowany na godzinę18.00, koncert „Póki w narodzie myśl swobody żyje…” w Teatrze Polskim zaplanowany wcześniej na 17.00. Jak mówią nasi rozmówcy Klich, organizując koncert złamał zasadę, że minister obrony organizuje swoje koncerty w przeddzień oficjalnych uroczystości.
Wielu gości szefa MON, w tym generałów zostało też zaproszonych na galę do prezydenta. Nie mają oni jednak szans by tam zdążyć. MON-owski koncert ma trwać półtorej godziny. Kończy się więc w momencie, gdy zaczyna się prezydencka gala.
Jerzy Szmajdziński, poseł SLD, były minister obrony wspomina, że tylko raz doszło do sytuacji, że prezydent i minister obrony zorganizowali konkurencyjne imprezy z okazji 11 listopada. - Aleksander Kwaśniewski odrzucił dwie kandydatury Bronisława Komorowskiego na generałów. W odwecie ten zorganizował imprezę w MON w tym samym czasie, gdy odbywały się obchody w Pałacu Prezydenckim. Widocznie, tamta historia głęboko utkwiła w pamięci Klicha - uważa Szamjdziński - To fatalna sytuacja, szczególnie dla dowódców wojska polskiego. Absolutny skandal.
[ramka][srodtytul]Dymisja po obiedzie drawskim[/srodtytul]