Wczoraj w hotelu Habakuk w Mariborze Beenhakker wspominał, że w Trynidadzie i Tobago, gdzie pracował zanim objął reprezentację Polski, w trudnych momentach pocieszano się, że na szczęście jeszcze nie śpiewa gruba Murzynka. Grube Murzynki na Karaibach śpiewają głównie na pogrzebach.
[wyimek]Wszystko wskazuje, że Beenhakker wystawi jutro dwóch napastników [/wyimek]
– Nie wiem, co daje mi wiarę, że w środę kibice w Polsce usiądą przed telewizorami nie po to, żeby zobaczyć upadek mój i całej drużyny, ale żeby cieszyć się ze zwycięstwa, które przedłuży nasze nadzieje. Ciągle wierzę w awans na mundial. Gdybym przestał, po meczu z Irlandią Północną podziękowałbym piłkarzom za trzy lata pracy – mówił „Rz” Beenhakker.
Widać, że trener jest zmęczony, co niektórzy interpretują jako świadomość zbliżającego się końca. – Nikt nie rozumie, że remis Czechów ze Słowacją spowodował, iż wszystkie drużyny mają teraz takie same problemy i walka się jeszcze nie skończyła – przekonywał Beenhakker.
Reprezentacja Polski dotarła wczoraj do Mariboru czarterowym samolotem z Katowic. Hotel Habakuk leży pod miastem, blisko ośrodka narciarskiego, wokół tylko zieleń i góry. Piłkarze nie byli zbyt rozmowni, asystent selekcjonera Rafał Ulatowski powiedział, że zajęci są podnoszeniem głów.