– Prawdopodobieństwo pomyłki jest mniejsze niż jeden do 180 bilionów. Przeprowadzone badania usuwają wątpliwości – powiedział minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, ogłaszając wyniki ekspertyz. – Iskra nadziei, że syn żyje, zgasła. Ale znamy prawdę, choć bolesną. Idąc na grób syna w Płocku, będę pewny, że modlę się za niego – mówi "Rz" Włodzimierz Olewnik.
[srodtytul]Ekspertyzy od nowa[/srodtytul]
Zwłoki zostały ekshumowane w końcu stycznia. Z powodu licznych błędów popełnionych przy ich identyfikacji w 2006 r. za konieczne uznała to zarówno rodzina Olewników, jak i gdańska Prokuratura Apelacyjna. Od 2008 r. prowadzi ona śledztwo w sprawie błędów popełnionych przez prokuratorów i policjantów badających sprawę porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
Ponowne badania wykonał prof. Ryszard Pawłowski, nazywany "detektywem genetyki", uważany za najlepszego specjalistę w kraju. Upływ czasu sprawił, że było to zadanie niezwykle trudne. – Badano nie tylko kości, ale szereg materiałów. Badania były powtarzane wielokrotnie, dla absolutnej pewności – mówił minister Kwiatkowski.
Pierwsze – pokrewieństwa między rodzicami Krzysztofa a ekshumowanym mężczyzną, wykazało, że prawdopodobieństwo, iż są to zwłoki Krzysztofa, wynosi ponad 99,9 proc.