Anglicy przed kolejną serią meczów eliminacyjnych mają swoje kłopoty. Już 16 października czeka ich spotkanie wyjazdowe z Polską, a oni (według własnej opinii) grają fatalnie i czekają na powrót do zdrowia swoich gwiazd.
Miało być inaczej: lekko, łatwo i przyjemnie. Brazylio, przybywaj! Za dwa lata zamiast w betonowym Doniecku będziemy pić i bawić się na plażach od Fortalezy, przez Rio de Janeiro, aż po Sao Paulo.
Kto mógłby zagrodzić drogę na mundial? Polska? Wolne żarty - wygrali z nami raz, czterdzieści lat temu i ciągle to wspominają. Na Euro 2012 ponieśli porażkę, bo nie wyszli z łatwej grupy.
Czarnogóra? Ma dobrych piłkarzy, ale to ciągle jest europejski Kopciuszek. Ukraina? Pokonaliśmy ich na Euro, w meczu o wszystko i awansowaliśmy do ćwierćfinału ich kosztem. Udało się wtedy, gdy byliśmy rozbici zmianą trenera i zdziesiątkowani kontuzjami, to teraz mamy przed sobą szeroką autostradę.
Na San Marino Anglicy ledwie raczyli spojrzeć, ale nie ma się co dziwić, bo to chyba najsłabsza drużyna na świecie, a na pewno bezkonkurencyjna pod tym względem w Europie.