Impreza skierowana jest nie tylko do miłośników ekstremalnej jazdy terenowej, ale też fanów miejskich SUV-ów z napędem 4x4. - Mamy ok. 50 wystawców, którzy pokazują ok. 200 pojazdów – mówi „Rzeczpospolitej” Mirosław Bugajski, organizator targów. - Są firmy z całej Polski, ale także z Kaliningradu i Rumunii – dodaje.

- Mamy przedpremierowo mitsubishi L200. To auto jeszcze w Polsce nie było pokazywane – opowiada Bugajski. - A jeśli chodzi o perełki, to mamy mercedesa G Klasa AMG, tzw. G quadrat. To jedyny w Polsce egzemplarz. Ale istotą targów są bardzo fajne, indywidualne auta - klubowe, poprzerabiane, przebudowane przez pasjonatów – podkreśla.

Uwagę oglądających przyciągają też oldtimery. Nie jest ich tu wiele, bo też nie one są głównymi bohaterami imprezy. Ale nikt nie przechodzi obojętnie obok profesjonalnie odrestaurowanego wojskowego dodge’a 54 z początku lat 40.

- Całkowita renowacja trwała pół roku, wliczając oczekiwanie na zamawiane części – mówi Rafał Krajewski z firmy zajmującej się rekonstrukcją starych pojazdów. Ile to kosztowało? – Takie wydatki idą w dziesiątki tysięcy złotych – mówi Krajewski.

Dwudniowy OffRoad Show Poland zakończył się w niedzielę.