Bartoszewski mówił, że w latach jego dzieciństwa wszystko było związane ze środowiskiem powstańców. - Dorastałem w towarzystwie przyjaciół moich rodziców, którzy byli związani z Armią Krajową – mówił gość. Przekonywał, że wówczas upamiętnianie powstańców 1 sierpnia na Powązkach było znacznie trudniejsze niż obecnie, gdyż chodzili wtedy panowie w płaszczach i robili zdjęcia tym osobom.
- Chciałem zwrócić uwagę, że te kontrowersje wokół upamiętnienia Powstania Warszawskiego pojawiły się stosunkowo niedawno. Kiedyś tego nie było – mówił Bartoszewski. Jako winnych takiej sytuacji wskazywał polityków. - Te kontrowersje nie wychodzą z grup, które uczestniczyły w Powstaniu, tylko polityków, którzy nie mają żadnych praw do tego.
- Nie rozumiem dlaczego powstańcy mają dyskutować z MON. Od zawsze był to apel poległych, tylko tych, którzy podczas powstania zginęli – mówił Bartoszewski.
- To jest bezsensowne – grzmiał Bartoszewski, na temat dodawania osób do apelu poległych. - Popieram w pełni wypowiedź Marty Kaczyńskiej, która mówiła, że to nie jest czas i miejsce, aby wspominać jej ojca.
Bartoszewski wspomniał także o pośle PiS Stanisławie Pięcie, krytycznie mówiącym o jego ojcu, który nie zasłużył, aby być wymienionym w apelu pamięci. - Poseł Stanisław Pięta jako prawnik, niekoniecznie zna się na historii – mówił Bartoszewski. - Gdyby zapoznał się z materiałami z Auschwitz-Birkenau, to by wiedział jak było – dodał.