Dotyczy to zresztą nie tylko kontekstu amerykańskiego. Generalnie niewiele da się zrozumieć z tego, co obecnie dzieje się na świecie, bez identyfikacji interesów poszczególnych grup społecznych, czy lepiej – klas społecznych. Wtedy widać wyraźnie, iż interesy owe są sprzeczne, co powoduje dzisiejszy strukturalny, a nie koniunkturalny (związany jedynie z koniunkturą ekonomiczną), kryzys kapitalizmu.
Komu nie służy globalizacja
Sprzeczność owa jest ściśle związana z globalizacją. Idzie o to, że zarówno jej zaistnienie, jak i pogłębienie np. w postaci kolejnych umów o wolnym handlu jest korzystne dla pewnych klas społecznych, a niekorzystne dla innych. Przy czym mam tu na względzie sytuację krajów zachodnich, albowiem w przypadku innych (np. Chin czy Indii) sprawa przedstawia się nieco inaczej, choćby dlatego, że choć i tam występują ewidentne zróżnicowania w czerpaniu korzyści z globalizacji przez poszczególne grupy społeczne, to per saldo okazała się ona korzystna dla wszystkich, wyciągając miliony ludzi z nędzy.
W przypadku Zachodu nie ma już wątpliwości, że globalizacja jest na rękę przed wszystkim wielkim korporacjom i wielkim bankom, generalnie – elitom ekonomicznym i finansowym, fatalnie zaś odbija się na sytuacji klas średnich i niższych. Tych ostatnich pozbawia często pracy, a w najlepszym razie skazuje na stagnację lub wręcz obniżenie pozycji materialnej, sama zaś jest używana przez jej beneficjentów jako wygodna wymówka dla ich bierności wobec problemów słabszych.
Dlatego też wskazuje się dzisiaj, że klasa średnia w krajach Zachodu, a przede wszystkim w USA, zaczyna się niebezpiecznie kurczyć. Kształtuje się społeczeństwo z bardzo wąską elitą dochodową i coraz szerszą rzeszą ludzi, którzy z wielkim trudem sobie radzą. Jest to sytuacja na dłuższą metę nie do utrzymania, czego ostatnie wydarzenia w USA są widomym znakiem.
Paternalizm budzi sprzeciw
Niebezpieczną polaryzację społeczną pogłębia wciąż dominująca ideologia neoliberalizmu. Czyni ona z rynku kapitalistycznego jedyne narzędzie koordynacji społecznych działań (nie tylko o charakterze ekonomicznym), uznając go zarazem za całkowicie doskonały mechanizm wyznaczania sprawiedliwej pozycji społecznej (przegrywasz, bo za mało się starasz).
Globalizacja jest skutkiem ubocznym jej kilkudziesięcioletniej dominacji. W tym sensie za obecny strukturalny kryzys kapitalizmu odpowiada ona i ona też produkuje odpowiedzi w postaci owych ruchów buntu, które dziś objawiają się z taką siłą w krajach zachodnich, w tym i w Polsce. Są one także wyrazem sprzeciwu wobec paternalizmu elit ekonomicznych i politycznych, które działając w imię własnych interesów materialnych, zarazem utrzymywały, że lepiej niż „lud" zdefiniują jego interesy i będą w ich imię działać, wszak „przypływ podnosi wszystkie łódki".