Reklama

Szahaj: Kapitalizm do poprawki

Potrzeba radykalnej zmiany myślenia o gospodarce.

Aktualizacja: 22.11.2016 19:41 Publikacja: 22.11.2016 17:30

Szahaj: Kapitalizm do poprawki

Foto: materiały prasowe

 

W komentarzach dziennikarzy, polityków oraz ekspertów na temat zwycięstwa Donalda Trumpa populizm jest pojęciem wytrychem, które ma wyjaśnić niemal wszystko, a przede wszystkim oczywistą dziś falę buntu, jaka przelewa się przez świat Zachodu. Uważam, że więcej dziś ono skrywa, niż ujawnia, że stało się ideologicznym narzędziem zaklinania rzeczywistości, której wielu komentatorów nie rozumie albo nie chce zrozumieć.

Skądinąd na tym właśnie polega ideologia: nie jest ona kłamstwem, ale takim objaśnieniem świata, w które się gorąco wierzy, nie dostrzegając tego, iż wiara ta skrywa własne interesy.

Sprzeczne interesy

Nie twierdzę, że kategoria „populizmu" nie ma żadnego sensu, a jedynie, że należy jej używać ostrożnie, zawsze tłumacząc dokładnie, co ma się na myśli. Inaczej staje się ona raczej wyrazem pewnej bezradności poznawczej, a nie analitycznym narzędziem służącym do zrozumienia tego, co się dzieje.

Znacznie lepszym narzędziem poznawczym niż „populizm" jest kategoria interesu. Sukces takich ludzi jak Trump da się bowiem lepiej wyjaśnić poprzez zidentyfikowanie siatki interesów obecnych w społeczeństwie amerykańskim, niż powołując się jedynie na schlebianie przez niego poglądom mas.

Reklama
Reklama

Dotyczy to zresztą nie tylko kontekstu amerykańskiego. Generalnie niewiele da się zrozumieć z tego, co obecnie dzieje się na świecie, bez identyfikacji interesów poszczególnych grup społecznych, czy lepiej – klas społecznych. Wtedy widać wyraźnie, iż interesy owe są sprzeczne, co powoduje dzisiejszy strukturalny, a nie koniunkturalny (związany jedynie z koniunkturą ekonomiczną), kryzys kapitalizmu.

Komu nie służy globalizacja

Sprzeczność owa jest ściśle związana z globalizacją. Idzie o to, że zarówno jej zaistnienie, jak i pogłębienie np. w postaci kolejnych umów o wolnym handlu jest korzystne dla pewnych klas społecznych, a niekorzystne dla innych. Przy czym mam tu na względzie sytuację krajów zachodnich, albowiem w przypadku innych (np. Chin czy Indii) sprawa przedstawia się nieco inaczej, choćby dlatego, że choć i tam występują ewidentne zróżnicowania w czerpaniu korzyści z globalizacji przez poszczególne grupy społeczne, to per saldo okazała się ona korzystna dla wszystkich, wyciągając miliony ludzi z nędzy.

W przypadku Zachodu nie ma już wątpliwości, że globalizacja jest na rękę przed wszystkim wielkim korporacjom i wielkim bankom, generalnie – elitom ekonomicznym i finansowym, fatalnie zaś odbija się na sytuacji klas średnich i niższych. Tych ostatnich pozbawia często pracy, a w najlepszym razie skazuje na stagnację lub wręcz obniżenie pozycji materialnej, sama zaś jest używana przez jej beneficjentów jako wygodna wymówka dla ich bierności wobec problemów słabszych.

Dlatego też wskazuje się dzisiaj, że klasa średnia w krajach Zachodu, a przede wszystkim w USA, zaczyna się niebezpiecznie kurczyć. Kształtuje się społeczeństwo z bardzo wąską elitą dochodową i coraz szerszą rzeszą ludzi, którzy z wielkim trudem sobie radzą. Jest to sytuacja na dłuższą metę nie do utrzymania, czego ostatnie wydarzenia w USA są widomym znakiem.

Paternalizm budzi sprzeciw

Niebezpieczną polaryzację społeczną pogłębia wciąż dominująca ideologia neoliberalizmu. Czyni ona z rynku kapitalistycznego jedyne narzędzie koordynacji społecznych działań (nie tylko o charakterze ekonomicznym), uznając go zarazem za całkowicie doskonały mechanizm wyznaczania sprawiedliwej pozycji społecznej (przegrywasz, bo za mało się starasz).

Globalizacja jest skutkiem ubocznym jej kilkudziesięcioletniej dominacji. W tym sensie za obecny strukturalny kryzys kapitalizmu odpowiada ona i ona też produkuje odpowiedzi w postaci owych ruchów buntu, które dziś objawiają się z taką siłą w krajach zachodnich, w tym i w Polsce. Są one także wyrazem sprzeciwu wobec paternalizmu elit ekonomicznych i politycznych, które działając w imię własnych interesów materialnych, zarazem utrzymywały, że lepiej niż „lud" zdefiniują jego interesy i będą w ich imię działać, wszak „przypływ podnosi wszystkie łódki".

Reklama
Reklama

Problemem nie jest zatem Trump czy ktoś, kogo bylibyśmy skłonni obdarzyć mianem populisty, ale dzisiejsza postać kapitalizmu. Tak długo, jak długo nie ulegnie ona zmianie, do władzy dochodzić będą ludzie typu Trumpa.

Socjaldemokratyczna korekta

Nie mają racji ci komentatorzy, którym się wydaje, iż fala czegoś, co identyfikują jako populizm, opadnie, gdy tylko zmieni się koniunktura polityczna. Warunkiem odwrócenia się tendencji jest zmiana dominującego modelu kapitalizmu. Wymagałoby to jednak czegoś na kształt rewolucji, nie w sensie siłowego przejęcia władzy czy krwawych rozruchów na ulicach, ale raczej radykalnej zmiany sposobu myślenia o gospodarce i społeczeństwie, które mogłoby doprowadzić do daleko idących reform.

Powinny one mieć charakter socjaldemokratycznej korekty polegającej m.in. na wzmocnieniu redystrybucyjnej roli państwa oraz bardziej sprawiedliwym określeniu relacji pomiędzy kapitałem i pracą. Dlatego uważam, że Amerykanie stracili swoją szansę na faktyczną zmianę, nie wybierając (najpierw na kandydata na prezydenta, a później na prezydenta) Berniego Sandersa. Problem polega bowiem na tym, że politycy tacy jak Trump owej pokojowej rewolucji dokonać nie będą w stanie, w tym sensie z pewnością okażą się kolejnym rozczarowaniem, które jedynie wzmocni pozycje skrajne (nawiasem mówiąc, Sanders, wbrew częstym oskarżeniom, nie jest w żadnej mierze politykiem skrajnym).

Lekarstwo dla wielkiego biznesu

Na tym polega tragizm obecnej sytuacji. Oto odpowiedzią na faktyczne trudności późnego kapitalizmu stają się politycy, którzy ze względu na swoje poglądy w żaden sposób nie są w stanie im zaradzić.

Co więcej, ich „lekarstwa" na owe kłopoty mogą je jedynie pogłębić, czego doskonałym przykładem jest właśnie Trump i jego idea zmniejszania podatków dla wielkiego biznesu oraz pójścia jeszcze dalej w ochronie jego interesów. Odwlekają oni jedynie moment, w którym owa socjaldemokratyczna korekta będzie musiała nastąpić, niebezpiecznie pracując na rzecz tych, dla których może ona okazać się niewystarczająca.

Autor jest filozofem polityki, profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama