Ugoda sądowa zawarta wiosną między ratuszem a MarcPolem gwarantowała, że jeśli firma do końca października nie rozbierze reklamy na blaszaku, miasto może samo rozebrać nie tylko reklamę, ale całą halę. Drugi punkt ugody przewidywał, że firma zamknie halę na pl. Defilad w 2008 r. Na początku miesiąca wydawało się, że tym razem prezes firmy Marek Mikuśkiewicz słowa dotrzyma.
Ale jak pisaliśmy wczoraj, dał miastu kolejny prztyczek w nos. Z pierwszego warunku umowy się nie wywiązał. Reklama parkingu na blaszaku nie zniknie do końca miesiąca. Teraz przedstawiciele MarcPolu obiecują, że rozbiórka zacznie się 5 listopada.
– To tylko parę dni opóźnienia. Innych terminów dotrzymamy – zapewnia rzecznik firmy Małgorzata Tytus.
Jak się jednak dowiedzieliśmy, nie jest to przesądzone. MarcPol wprawdzie złożył już w urzędzie miasta wniosek o zgodę na rozbiórkę całego blaszaka, ale jest on niekompletny. Brakuje wielu dokumentów, ich uzupełnianie może trwać miesiącami.
– To takie wodzenie za nos – przyznaje dyrektor miejskiego Zarządu Terenów Publicznych Renata Kaznowska. – Bo nie wierzę, żeby taki biznesmen jak Marek Mikuśkiewicz nie wiedział, jakie dokumenty są potrzebne.