Jeszcze rano wszystko wskazywało na to, że dyrektor lecznicy Paweł Obermeyer będzie musiał zerwać kontrakt z Grupą 3J, firmą, która w zeszłym roku wygrała konkurs na budowę nowego budynku.
– W środę otrzymałem w tej sprawie dwa pisma z miejskiego Biura Polityki Zdrowotnej – mówi Paweł Obermeyer. Po południu wiceprezydent Jarosław Kochaniak zdecydował tylko o wstrzymaniu prac.
Dyrektor szpitala podkreśla, że umowa była prześwietlana przez prawników szpitala. – Moi eksperci nie mieli do niej zastrzeżeń. Co więcej, Grupa 3J zobowiązała się przyspieszyć roboty i oddać budynek w 2009, a nie w 2010 r. – mówi.
Obermeyer twierdzi, że wycofanie się z kontraktu groziłoby szpitalowi ogromnymi karami i zapaścią finansową.
– W umowie zapisano, że w razie jej zerwania strona musi zapłacić ponad 6 mln zł, do tego należy doliczyć zabezpieczenia terenu budowy. Miesięcznie to 300 tys. zł – wylicza.