RZ: Grupa polityków i intelektualistów podpisała się pod oświadczeniem w pana obronie. Piszą o „kampanii nienawiści i zniesławień”. Oczekiwał pan takiego poparcia?
Lech Wałęsa:
Ja ich o to nie prosiłem. Dobrze, że jeszcze są ludzie, którzy nie zapomnieli o „Solidarności”.
Czy sygnatariusze apelu w obronie badań naukowych mają rację, twierdząc, że niektóre wystąpienia pana zwolenników to próby ograniczenia swobody pracy historyków?
Kto im zakazuje badań, czy oni zwariowali? Jeśli ktoś pisze książkę na czyjś temat, to nawet grzeczność wymaga, żeby się skonsultować, zapytać czy coś wyjaśnić – tym bardziej jeśli chodzi o mój życiorys. Niech sobie robią i zarabiają na tym pieniądze, ale kultury trochę.