Tylko 37 proc. ocenia tę decyzję źle i bardzo źle – wynika z sondażu GfK Polonia dla „Rz”. Polacy zmienili zdanie po podpisaniu wstępnego porozumienia między Polską a USA. Umowę w tej sprawie ma wkrótce podpisać podczas wizyty w Polsce sekretarz stanu USA Condoleezza Rice. – Polacy do tej pory byli temu raczej przeciwni – dziwi się dr Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego. Jak tłumaczy zmianę? – Wyrobili sobie już opinię o tarczy i jest ona pozytywna. To dowód, że dyskusja przyniosła efekty, a z Polakami warto rozmawiać.
Przekonaliśmy się nie tylko do korzyści, jakie daje tarcza. Ponad połowa rodaków (55 proc.) uważa, że po jej instalacji powinniśmy zezwolić na stacjonowanie w naszym kraju oddziałów armii amerykańskiej. Choć wciąż dużo osób (aż 41 proc.) mówi armii USA twarde „nie”.
Zdaniem prof. Ireneusza Krzemińskiego, socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego, dla zmiany nastawienia Polaków decydujący okazał się rozwój konfliktu w Gruzji. Badani nie mają wątpliwości: tarcza pogorszy nasze stosunki z Rosją (77 proc.), jednak wzmocni pozycję międzynarodową Polski i zwiększy nasze bezpieczeństwo (43 i 45 proc.). Minister obrony USA Robert Gates utwierdzał wczoraj te opinie. Nazwał pustą retoryką rosyjskie groźby nuklearne wobec Polski w związku z budową tarczy: – Rosja nie odpali rakiet nuklearnych. Polacy to wiedzą, my to wiemy.
Migalski uważa natomiast, że respondenci pogubili się przy pytaniu, komu tarczę zawdzięczają. Wskazali, że pozytywną rolę w rozmowach z USA odegrał premier Donald Tusk (praktycznie nie negocjował) i szef MSZ Radosław Sikorski.
– To efekt niesłabnącej sympatii dla PO, która czasem jest silniejsza od oceny realnych zasług. Wiadomo, że najbardziej zdeterminowany był prezydent Lech Kaczyński, skłonny nawet zaryzykować dla tarczy swą drugą kadencję – tłumaczy Migalski.