Edward Graczyk wydał wczoraj oświadczenie, w którym zaprzeczył, jakoby miał zwerbować Lecha Wałęsę w 1970 roku do współpracy z SB.
„Nigdy nie uzyskałem od Lecha Wałęsy żadnej deklaracji współpracy z organami bezpieczeństwa PRL ani nigdy w czasie tych rozmów czy przesłuchań nie było mowy o werbunku Lecha Wałęsy do współpracy z organami PRL” – pisze Graczyk. Twierdzi też, że nic nie wie o tym, by ktokolwiek inny zwerbował Wałęsę, a taką wiedzę powinien był mieć, gdyby do werbunku doszło.
Oficer SB zaprzecza też, by wypłacał Wałęsie pieniądze, i zapewnia, że okazane mu 18 listopada w Instytucie Pamięci Narodowej pokwitowanie podpisane „Bolek” nie było sygnowane przez Lecha Wałęsę. Były oficer SB twierdzi, że podpis „Bolek” sporządził on lub jakiś inny pracownik organów.
„Wobec braku jakiejkolwiek deklaracji współpracy z organami PRL wykluczone jest, abym przekazywał Lechowi Wałęsie środki finansowe jako wynagrodzenie czy zwrot kosztów podróży, skoro przesłuchania odbywały się w mieście jego zamieszkania, tj. w Gdańsku, a zwrot kosztów należał się tylko w razie dojazdu z innej miejscowości” – pisze Graczyk.
Twierdzi, że podpis „Bolek” pod pokwitowaniem dotyczy nie Lecha Wałęsy, lecz sprawy o tym kryptonimie. I podkreśla raz jeszcze, że w wyniku przesłuchań Wałęsy nikt nie został pokrzywdzony.