[b]Rz: Jerzego Owsiaka rozpoznaje cała Polska. Pani znacznie dłużej zajmuje się działalnością charytatywną, a nie jest pani szeroko znana. Co daje pani siłę, aby od kilkudziesięciu lat bez rozgłosu pomagać ubogim?[/b]
Nicole Radziwiłł: Stawiam się w ich sytuacji. Choć nie zaznałam prawdziwej biedy, to umiem sobie wyobrazić, co ona oznacza i że może dotknąć każdego. Dlatego nie potrafię przejść obojętnie obok potrzebujących. Codziennie widzę ludzi, którzy cierpią z powodu głodu i bezdomności. Oni rzadko spotykają kogoś życzliwego, a przecież chcą jedynie coś zjeść i nie zamarznąć. Na Filipinach widziałam zgwałcone dzieci żyjące w straszliwej nędzy. Jak mogłabym nie pomagać potrzebującym, skoro mogę to robić?
[b]Jaki jest stosunek Polaków do ludzi ubogich i potrzebujących?[/b]
Pewnego razu trafiło do mnie dwoje bezdomnych, którzy mieli połamane ręce. Gdy spali na dworcu, policjanci budzili ich, tłukąc z całej siły pałką. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak traktować bliźniego? Jest, rzecz jasna, także wielu ludzi dobrej woli, ciągle zgłaszają się do nas wolontariusze. Jednak wielu, przytłoczonych ciężarem obowiązków, rezygnuje. Brakuje nam rąk do pracy.
[b]Możecie liczyć na pomoc państwa?[/b]