Państwo nie musi pomagać wszystkim

Minister sportu i turystyki o Euro 2012, władzach PZPN, walce z korupcją w ligowym futbolu, pieniądzach na przygotowania olimpijskie i ustawie o sporcie

Aktualizacja: 09.02.2009 08:23 Publikacja: 09.02.2009 02:08

Mirosław Drzewiecki, urodzony w roku 1956 w Łodzi. Poseł na Sejm RP w latach 1991 – 1993 i od roku 1

Mirosław Drzewiecki, urodzony w roku 1956 w Łodzi. Poseł na Sejm RP w latach 1991 – 1993 i od roku 1997. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Łódzkiego. Członek Platformy Obywatelskiej (skarbnik partii), a wcześniej Kongresu Liberalno-Demokrat-ycznego i Unii Wolności. Minister sportu i turystyki od 16 listopada 2007 roku

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Rz: Panie ministrze, czy kiedy mówi pan w mediach, że dobrze się panu współpracuje z nowym prezesem PZPN Grzegorzem Latą, jest pan szczery, czy to raczej polityczna poprawność?[/b]

[b]Mirosław Drzewiecki:[/b] Jestem bardzo szczery. Uważam, że nie należy fałszować rzeczywistości, bo prędzej czy później ponosi się tego konsekwencje. Wszyscy w Polsce, głównie kibice, chcą, aby obecne władze PZPN zastąpili zupełnie nowi ludzie. Ale istniejący system wyborczy i struktura związku zdecydowanie ograniczają możliwość przeprowadzenia radykalnych zmian. Kiedy Trybunał Arbitrażowy wyznaczył kuratora PZPN i sytuacja stała się napięta, nawet premier Tusk mówił o konieczności podjęcia zdecydowanych działań wobec związku. Wydawało się, że można pewne sprawy załatwić natychmiast. Szybko zrozumieliśmy jednak, iż ten proces musi trwać. Trzeba wykazać się cierpliwością. Zmiany nastąpią, ale stopniowo, krok po kroku. Co nie zmienia faktu, że wniosku o wprowadzenie kuratora nie żałuję.

[b]Nie czuje się pan przegrany?[/b]

Nie, ponieważ osiągnęliśmy zamierzony cel. Kurator mógł tylko doprowadzić do usunięcia naruszeń prawa, i to zadanie zostało wykonane na mocy porozumienia podpisanego pomiędzy FIFA, UEFA a Ministerstwem Sportu. Mimo że kurator wyszedł wcześniej niż planowano, w statucie PZPN zostały wprowadzone istotne zmiany. Ze zdziwieniem czytałem opinie, że to kosmetyka. Co rok będzie zwoływany zjazd audytorski, wszyscy członkowie zarządu PZPN, każdy z osobna, będą musieli uzyskać absolutorium, zagwarantowano kadencyjność władz, prezes będzie mógł pełnić swoją funkcję przez maksimum dwie kadencje, czyli osiem lat, a zarząd będzie mógł automatycznie zawiesić każdego członka władz PZPN, któremu prokuratura postawi zarzuty korupcyjne. To są kosmetyczne zmiany? Lato dał słowo, że będzie te rzeczy realizował, i dotrzymuje przyrzeczenia w 100 procentach.

[wyimek]Są związki, które dostaną dotacje mniejsze, ale są też takie, które otrzymają więcej niż w ubiegłym roku[/wyimek]

[b]Ale dawał pan do zrozumienia, że najlepiej byłoby, gdyby prezesem PZPN został Zbigniew Boniek. Nadal pan tak uważa?[/b]

Wszyscy mówili, że wybór Laty będzie fatalny, a ja uważam, że ten wybór daje szansę naprawy. Lato jest bardzo twardym człowiekiem.

[b]Jeszcze niedawno tak właśnie mówił pan o Bońku...[/b]

Zbigniew Boniek ma silną osobowość, masę zalet i w pewnych sprawach jest bardzo dobry, ale we współpracy bywa apodyktyczny i nie słucha innych. To czasem przeszkadza. Podczas pierwszej rozmowy z Grzegorzem Latą powiedziałem mu, w jakim kierunku powinny iść zmiany w PZPN, ale nie ingerowałem w jego decyzje personalne. Lato mógłby to odebrać jako próbę narzucania swojej woli czy wywierania nacisku. Powiedziałem mu również, że jeśli nie chce zmarnować swojej legendy, nie może otaczać się ludźmi, którzy mają coś na sumieniu albo sugerują mu rozwiązania, które pokierują związek w złą stronę. Na razie prezes Lato doskonale daje sobie z nimi radę.

[b]Ale boiskowa legenda nie jest już jedyną legendą, bo jest też ten drugi Lato. Dorosło kilka pokoleń ludzi, dla których jest on symbolem nie dobrej piłki, tylko piłki skorumpowanej...[/b]

Lata działania w związku i zasiadania w jego władzach robią swoje. Jest się nieuchronnie utożsamianym z całą resztą. Nie oceniam, czy Grzegorz Lato mógł być bardziej skuteczny jako działacz związku. Bywa jednak w życiu tak, że jak się zmienia pozycję, pojawia się nowe wyzwanie i większa odpowiedzialność, to człowiek dostaje skrzydeł. W nowym statucie PZPN zostało zapisane, że prezes jest zobowiązany do realizacji wszystkich uchwał i za wszystko odpowiada. Po raz pierwszy prezes ponosi pełną odpowiedzialność za związek i wszyscy będziemy się uważnie przyglądać, czy Lato ten ciężar udźwignie.

[b]Co pan pomyślał, gdy zatrzymano Piotra R.?[/b]

Tak normalnie, po kibicowsku, serce mnie zabolało. Człowiek, który był legendą Poznania... Kiedy piłkarz strzela 108 bramek w lidze, to chciałoby się wierzyć, że robi to uczciwie, że korupcja go nie wciągnęła. To jest cios dla wszystkich kibiców, którzy pamiętają mecze z lat 90. Ale z korupcją będziemy walczyć konsekwentnie. Nie chcą sami przychodzić, nie chcą się zgłaszać? Trudno. To ich doprowadzą. Dzisiaj mamy prawie 200 osób zatrzymanych, nie wiadomo, na ilu się skończy.

[wyimek]Jeżeli pan Olkowicz będzie szkodził projektowi Euro, to nie widzę możliwości współpracy z nim[/wyimek]

[b]Jaki będzie finał tej walki?[/b]

Od strony sportowej sposobem na korupcję może być wspomniana kadencyjność władz. To rozwiązanie spotkało się z ogromnym oporem działaczy. Ale kadencyjność to nie wszystko. W nowym prawie sportowym proponujemy zmniejszenie liczebności zarządów, zmianę sposobu zarządzania związkami na menedżerski i zadaniowy, transparentne reguły finansowania i rozliczania, to są absolutnie konieczne zmiany. To takie wyjmowanie cegiełek krok po kroku, aż te anachroniczne, często nieudolne i skorumpowane konstrukcje się zawalą. Mój optymizm rośnie, kiedy widzę wyniki wyborów w związkach. Są prezesi, którzy zachowali swoje pozycje, jak prezes Walkiewicz, ale są też tacy, jak Irena Szewińska, która zrozumiała, że pora ustąpić miejsca innym. Przychodzi coraz więcej ludzi młodych, na przykład w zapasach. W szermierce wszyscy uważali, że nic się nie zmieni, bo dotychczasowy prezes jest za mocny. I co? Wygrał Jacek Bierkowski, i to jakim stosunkiem głosów. Znałem go jako zawodnika, ale osobiście poznałem go kilka tygodni temu. Byłem pod wrażeniem, bo to człowiek z wielką klasą. Krótko mówiąc, zmiany są nieuniknione i będą następować. W miejsce działaczy skostniałych wejdą nowi, młodzi menedżerowie. Już zaczynamy ich szkolić, ale na efekty trzeba poczekać. Co do rozwiązania problemu korupcji w futbolu uważam, że wszystkie osoby fizyczne, które były zamieszane w ten proceder, muszą być wyłapane i ukarane. Ale w określonym momencie trzeba powiedzieć: dość. Były grzechy, one będą jeszcze wychodziły, ale zaczynamy wszystko od początku. Nie można być pociąganym do odpowiedzialności w nieskończoność, zwłaszcza kiedy w klubie nie ma już tych piłkarzy i trenerów, którzy łamali prawo i narobili szkód, a i właściciel się zmienił. Nie może być tak, że kowal zawinił, a Cygana powiesili.

[b]Pańska sytuacja i walka z korupcją wyglądałyby inaczej, gdyby nie było u nas Euro?[/b]

Na pewno. Nie jestem zwolennikiem płacenia najwyższych cen w sytuacji, kiedy coś można kupić taniej. Jakby panowie mnie spytali, czy poświęciłbym Euro dla tego, żeby się zmagać z FIFA i UEFA, odpowiedziałbym: nie. Zróbmy dobrze Euro, pokażmy, że jesteśmy świetnymi organizatorami. Przygotowanie i przeprowadzenie Euro 2012 na najwyższym poziomie to jak wykupienie biletu na zorganizowanie każdej wielkiej imprezy z igrzyskami olimpijskimi włącznie. I takie Euro zorganizujemy.

[b]Człowiekiem delegowanym z PZPN do spraw Euro miał być Michał Listkiewicz, ale nagle Adam Olkowicz wszystko przejął. Czy minister sportu jest w takiej sytuacji tylko obserwatorem?[/b]

Listkiewicz był odpowiednim człowiekiem w sytuacjach kryzysowych ze względu na swoją pozycję w UEFA. Cieszy się tam ogólną sympatią i ma świetne predyspozycje dyplomatyczne.

[b]Skoro był taki dobry, to dlaczego zastąpił go Olkowicz?[/b]

Tak zadecydował zarząd PZPN. Na spotkaniu z Martinem Kallenem rozmawialiśmy o podziale zadań i kompetencji wszystkich stron zaangażowanych w przygotowania do Euro 2012 – związku, UEFA i rządu. Obydwaj podkreślaliśmy, że dla powodzenia projektu zarówno strona polska, jak i ukraińska muszą stanowić jeden zespół, być jak jedna pięść, jedna zgrana drużyna. Związek piłkarski nie jest w stanie przeprowadzić przygotowań na taką skalę bez udziału rządu. Do nas należą zadania, powiedzmy, stadionowo-infrastrukturalne, ale także bezpieczeństwo, ochrona własności intelektualnej, opieka medyczna, wolontariat. Państwo do tego jest przygotowane, bo ma odpowiedni aparat i służby. Wkrótce podpiszemy porozumienie z UEFA, określające dokładnie, jaki jest nasz zakres obowiązków i kto za co odpowiada. Rola PZPN na tym etapie siłą rzeczy jest ograniczona. Listkiewicz świetnie to rozumiał i dopóki był, mieliśmy w sprawach Euro bezbłędną współpracę. I takiej współpracy nadal oczekujemy. Państwo udzieliło gwarancji i przeznaczy 25 mld euro na inwestycje bezpośrednio i pośrednio związane z turniejem. Dlatego przy projekcie muszą pracować ludzie gotowi do pełnej współpracy, umiejący pogodzić indywidualne ambicje z wagą projektu, rozumiejący specyfikę naszych przygotowań i akceptujący zaproponowany przeze mnie model biznesowy realizowany przez PL.2012 pod kierownictwem Marcina Herry. To wyjątkowo zdolna, młoda ekipa, w 100 procentach moi ludzie. W głównej mierze dzięki nim dzisiaj już nikt nie przepowiada, że za chwilę odbiorą nam Euro. A przypomnijmy sobie, co zastaliśmy, co było przed rokiem. Jeżeli pan Olkowicz tego nie zrozumie, jeżeli jego działania będą szkodzić projektowi, to nie widzę możliwości współpracy z nim. Tę funkcję mógłby przecież pełnić Grzegorz Lato jako prezes PZPN.

[b]Przejdźmy do spraw pozafutbolowych. Powołanie profesjonalnego sztabu przygotowań olimpijskich było bardzo dobrym pomysłem. Dlaczego sztab nie powstaje?[/b]

Pracujemy nad koncepcją profesjonalnego zarządzania projektem przygotowań olimpijskich. Dyscypliny olimpijskie i przygotowania do igrzysk w Vancouver i Londynie mają absolutnie 100 procent tych nakładów finansowych, które planowaliśmy. Nie robimy na tym oszczędności, bo zmieniając strukturę finansowania polskiego sportu, stawiamy właśnie na dyscypliny olimpijskie i gry zespołowe. Dyscypliny nieolimpijskie dostaną ok. 15 procent mniej niż w ubiegłym roku. Zmieniamy też akcenty w dofinansowaniu sportów olimpijskich.

[b]Czyli, na przykład, biatlon więcej, saneczki mniej...[/b]

Oczywiście. Tomasz Sikora i Justyna Kowalczyk, poza tym, co otrzymują od nas ich związki, objęci są indywidualnym programem przygotowań do igrzysk jako nasze największe szanse medalowe w Vancouver. Tworząc indywidualne programy przygotowań olimpijskich, chcemy wszystkim zawodnikom, którzy rokują nadzieje i dają szanse medalowe, stworzyć jak najlepsze warunki. Brytyjczycy zaskoczyli mnie wynikami w Pekinie, ale pokazali też drogę. Spośród 27-letnich dyscyplin olimpijskich finansowanych w programie Pekin 2008 aż osiem, w tym np. strzelectwo i szermierkę, pozbawili dotacji państwowych na przygotowania do igrzysk Londyn 2012. Brytyjczycy nie są zainteresowani finansowaniem przygotowań w sportach, które nie mają szans medalowych. U nas przyjęło się, że państwo musi z urzędu dofinansowywać związki sportowe. Nie musi. Państwo chce i będzie dofinansowywać cele i zadania sportowe, a nie instytucje. Jeśli ktoś przyjdzie z dobrym pomysłem, z planem zainteresowania swoją dyscypliną dzieci i młodzieży, to na pewno nie odeślemy go z kwitkiem. Co nie zmienia faktu, że jako resort odpowiedzialny za efektywne wykorzystanie środków publicznych stawiać będziemy przede wszystkim na dyscypliny olimpijskie, gry zespołowe i sporty masowe. Sporty nieolimpijskie wspieramy w znacznie mniejszym stopniu.

[b]Ale np. bobsleje są olimpijskie...[/b]

Pięciobój nowoczesny też. Zaszokowały mnie statystyki pokazujące dofinansowanie poszczególnych dyscyplin w stosunku do liczby uprawiających je zawodników. W pięcioboju nowoczesnym mamy 14 zawodników w kategorii seniorów, a związek dostawał 4,5 mln rocznie.

A sport, gdzie jest 50 tys. ludzi, miał milion. Brydż sportowy – 1,5 mln. To absurd.

[b]Kiedy ten sztab powstanie?[/b]

W najbliższych miesiącach. To będzie ciało pozaministerialne działające we współpracy z Instytutem Sportu, któremu zamierzamy nadać właściwą rangę, oraz z PKOl. Do tej pory sztaby olimpijskie były kompletnie nieefektywne, bo ich praca polegała na tym, że członkowie zbierali się raz na trzy miesiące, porozmawiali, zjedli kanapki, wypili kawę i się rozjechali. A to mają być ludzie, którzy od rana do wieczoru pracują, monitorują wszystko, i w każdej chwili są w stanie zapewnić pomoc diagnostyczną, ekspercką grupom przygotowań olimpijskich. Chcę, aby ważną rolę w tym sztabie odegrał Zbigniew Pacelt, którego doświadczenie jako sportowca i szkoleniowca jest nieocenione.

[b]Czy sztab będzie współfinansowany przez Polski Komitet Olimpijski?[/b]

Chciałbym, żeby częściowo pieniądze pochodziły od jednego ze sponsorów PKOl. Czekają mnie jeszcze rozmowy z prezesem Piotrem Nurowskim, który nie ukrywa, że chce mieć duży wpływ na podział pieniędzy, ale decydujący głos ma ten, kto finansuje przygotowania olimpijskie, czyli ministerstwo.

[b]Wiceminister sportu Adam Giersz wspominał o projekcie ustawy, zgodnie z którą kluby nie będą mogły być finansowane przez spółki Skarbu Państwa. To może oznaczać koniec Zagłębia Lubin, PGE BOT Bełchatów i kilku innych.[/b]

Nie widzę powodu, by zakazać spółkom Skarbu Państwa udziału w finansowaniu sportu. Jeśli mogą firmy prywatne, to mogą również państwowe, przy zachowaniu podstawowej zasady efektywnego wydatkowania środków. Polityka sponsoringowa spółek Skarbu Państwa musi być transparentna i służyć interesom całego polskiego sportu. Nie może być tak, że dziewiąty zespół w tabeli ma największy budżet w całej lidze, czyli wydane pieniądze nie przekładają się na wynik sportowy. Konieczne jest wzmocnienie roli rad nadzorczych, które powinny czuwać nad tym, aby wydawane środki przynosiły zarówno efekt ekonomiczny, jak i sportowy. Według mnie błędem jest także to, że spółki Skarbu Państwa są właścicielami klubów. Powinny być sponsorami, a nie właścicielami. Tym bardziej że zdarzało się, tak mówiły badania, iż w klubach spółek Skarbu Państwa przed wyborami wzrastały budżety. To może rodzić pewne podejrzenia.

[b]A kiedy nowa ustawa o sporcie zacznie obowiązywać?[/b]

W marcu kończymy konsultacje i mam nadzieję, że mniej więcej w połowie roku zostanie uchwalona przez Sejm. Chcemy, aby na mocy tej ustawy większą rolę odgrywały samorządy i kluby sportowe, a zakres szczególnego wsparcia i nadzoru ministra sportu zamierzamy ograniczyć tylko do związków sportowych dyscyplin olimpijskich i uznawanych przez MKOl. Pozostałe polskie związki sportowe będą działać na ogólnych zasadach.

[b]Jeśli już mówimy o pieniądzach, to co pan utargował u premiera, który szukał oszczędności w resortach?[/b]

Ministerstwo Sportu i Turystyki oddało 36 mln złotych, 31 mln z części kultura fizyczna i sport oraz 5 mln z turystyki. Chcę uciąć wszelkie nieporozumienia – nie zabieramy wszystkim związkom równo po 10 proc., są związki, które dostaną dotacje mniejsze, ale są też takie, które dostaną więcej niż w ubiegłym roku. I chociaż sport otrzyma o 22 mln mniej niż w ubiegłym roku, to w dyscyplinach olimpijskich zmniejszenie dotacji jest praktycznie niezauważalne, bo w granicach 1 proc. Również bez zmian będzie realizowany program budowy Orlików i program walki z dopingiem w sporcie. Spore oszczędności są w administracji i w budżetach spółek celowych – PL.2012 (organizacja Euro – przyp. red.) i NCS (Narodowe Centrum Sportu – zespół obiektów, który ma powstać w Warszawie – przyp. red). Cóż, kryzys dotyka nas wszystkich, także sportu, ale daje również szansę na przeanalizowanie, czy pieniądze wydajemy efektywnie. Zmieniamy strukturę finansowania sportu i budujemy nowy system opierający się na dyscyplinach olimpijskich i grach zespołowych, niezależnie od oszczędności wynikających z kryzysu.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!