Moim zdaniem, postulaty, by w miejscu opustoszałej kawiarni Nowy Świat powstała “instytucja kultury”, w sytuacji, kiedy jej działalność to perspektywa trzech lat, są błędne i szkodliwe.
Cudzysłów, jakim się posługuję przy słowach instytucja kultury, oznacza określenie specyfiki owej instytucji, tzn. jest to działalność pożytku publicznego, ale często w całości za pieniądze podatników. Jeśli władze Śródmieścia myślą o takiej placówce, jest to błąd.
W części zgadzam się z Grzegorzem Lewandowskim, który postulował na łamach „ŻW” mechanizm partnerstwa publiczno-prywatnego, czyli oddanie miejsca sprawnemu podmiotowi prywatnemu, który zyski z działalności przekazywałby na projekty kulturalne, artystyczne, społeczne.
Widzę tu jednak kilka niebezpieczeństw. Grzegorz postuluje miejsce, gdzie odbywać się będą debaty społeczne budujące społeczeństwo obywatelskie. Ale przecież same dyskusje nie zbudują społeczeństwa obywatelskiego, bo często ograniczają się tylko do bicia piany. Byłyby to najdroższe debaty na świecie, bo odbywałyby się w lokalu, który mieści się w najlepszym miejscu Warszawy. Niezarabianie na takim lokalu to szaleństwo.
Co zatem proponuję? Otóż moim zdaniem, jest szansa na stworzenie miejsca, które może przyczynić się do powstania ciekawych projektów artystycznych. Te projekty po części mogłyby funkcjonować w Nowym Świecie, a po części być realizowane w innych przestrzeniach.