[b]Czy jego współdziałanie z Niemcami w latach 1939 – 1941 i po 1944 roku, gdy wypuścili go z obozu, wynikała z bliskości ideologicznej czy geopolityki?[/b]
Wśród ukraińskich nacjonalistów występowała pewna fascynacja modelem faszystowskim czy narodowosocjalistycznym. Było to jednak charakterystyczne dla wielu nacjonalistycznych ruchów tej epoki. Także w Polsce. Uważam, że prawdziwym motywem jego sojuszu z Niemcami była właśnie geopolityka. Tak jak Polska znajdowała się między młotem a kowadłem, czyli Niemcami a Rosją, tak Ukraińcy znajdowali się między Polską a Rosją. I tak jak my szukali sojusznika zewnętrznego. Dla nas była to Francja i Wielka Brytania, dla Ukraińców Niemcy.
[b]Nadzieje pokładane w Hitlerze okazały się jednak płonne.[/b]
Adolf Hitler był konsekwentny w swoim fanatyzmie. Ze względów ideologiczno-rasowych odepchnął od siebie wszystkie sprzyjające mu narody Europy Wschodniej, które chciały walczyć z bolszewizmem. Było to jednym z powodów jego klęski.
[b]Skoro postrzegamy historię w tak diametralnie odmienny sposób, to jak właściwie powinniśmy rozmawiać z Ukraińcami?[/b]
Musimy zachowywać zimną krew. Nie reagować zbyt agresywnie na przejawy kultu Bandery, bo to tylko umocni Ukraińców w ich stanowisku. Musimy czekać i spokojnie tłumaczyć nasze rację. Bez zbędnych emocji. Nie spodziewałbym się jednak jakiegoś szybkiego przełomu. Postać ta na pewno jeszcze długo będzie dzielić nasze narody. Trudno bowiem oczekiwać, żeby Polacy dokonali nagle probanderowskiej rewizji swoich poglądów, a jednocześnie – by Ukraińcy wyrzekli się tego polityka. Być może nasi partnerzy z Ukrainy przyznają kiedyś, że Bandera miał wielkie zasługi dla sprawy ukraińskiej, ale jednocześnie często błądził. Myślę, że takie rozwiązanie powinno nas usatysfakcjonować.
[b]A może w imię dobrych stosunków z Ukraińcami powinniśmy zapomnieć o rzezi na Wołyniu. Spojrzeć w przyszłość, a nie "babrać się w krwawej przeszłości"?[/b]
To nie jest dobre rozwiązanie. Nie możemy spuszczać kurtyny milczenia na to, co się stało. Musimy pamiętać i mówić o tych pomordowanych ludziach. Ale, powtarzam, róbmy to w sposób spokojny. Z szacunkiem wysłuchajmy racji Ukraińców i przedstawmy im swoje. Ta debata nie musi być pretekstem do konfrontacji. Nie możemy przecież zmusić Ukraińców do zarzucenia kultu Bandery. Tak się bowiem zdarzyło, że oni nie mają innego symbolu swojej walki o niepodległość w XX wieku.
[b]A co z innym ukraińskim działaczem niepodległościowym Semenem Petlurą, który w 1920 roku zawarł sojusz z Polską? Czy on nie mógłby się stać wspólnym bohaterem łączącym oba narody?[/b]
Bohaterowie narodowi nie rodzą się w wyniku działań historyków, rządów, a tym bardziej władz państw ościennych. Nie można nikomu narzucać takich symboli. Naród sam wybiera swoich bohaterów. Petlura na Ukrainie się "nie przyjął" i musimy się z tym pogodzić. Zamiast tego jest Bandera.
[i]Profesor Andrzej Chojnowski jest historykiem, członkiem Kolegium IPN i jego przewodniczącym[/i]
[b][link=http://blog.rp.pl/zychowicz/2009/08/19/stepan-bandera-na%e2%80%a9manowcach-nacjonalizmu/]skomentuj na blogu Piotra Zychowicza[/link][/b]