Najbardziej żal rocznej tygrysicy sumatrzańskiej Zoi. Była przebojem i wizytówką medialną stołecznego ogrodu.
Dlaczego? Ze względu na swoje losy. Tuż po urodzeniu odrzuciła ją matka. Została odkarmiona w domu opiekunki niedźwiedzi brunatnych Kasi Jaślan.
Gdy Zoja podrosła, trafiła na wybieg z owczarkiem niemieckim, suczką Fridą. Pies stał się wiernym towarzyszem zabaw dzikiego kota. Wielką atrakcją stały się też codzienne spacerki tygrysicy i owczarka – opiekun zakładał im obrożę, zaczepiał smycz i spacerował alejkami wśród rozbawionych zwiedzających. Po pewnym czasie trzeba jednak było rozdzielić przyjaciółki. Zoja trafiła do klatki.
– Na środę zamówiony jest transport – zapowiada Olga Zbonikowska z zoo. Na dziką kotkę czeka miejsce w jednym z francuskich ogrodów.
Bliżej, bo pod Łódź, trafi stado jeleni europejskich. Mają zrobić miejsce dla jeleni sika, które już sprowadzono, lecz są na kwarantannie. Prezentują się okazalej od europejskich kuzynów – sika mają grzbiety pokryte białymi plamami.