Ależ to nie Rosjanie sprzedali nasze banki. Nie demonizujmy. Rosjanie są poważnym partnerem. Czasem groźnym, ale przewidywalnym.
Wcale nie są bardzo skłonni do ryzyka. Gdy napotykają opór, to się w pół kroku cofają. Ich siła polega na żelaznej konsekwencji w realizowaniu raz przyjętej polityki. A nasz problem to właśnie brak konsekwencji. Jeżeli terminal LNG w Świnoujściu zostanie zbudowany i będą w tym uczestniczyły przynajmniej trzy kolejne polskie rządy, to będzie to jeden z pierwszych przykładów, że zaczynamy być konsekwentni.
Jeżeli tej konsekwencji w różnych dziedzinach zaczniemy więcej przejawiać, to naprawdę w miarę szybko możemy stać się dobrze funkcjonującym, istotnym partnerem politycznym i gospodarczym dla każdego w Europie. Niektórzy sądzą, że nam wystarczy mała Polska. Gdzieś na uboczu i że będzie to na naszą miarę. Ja się z tym nie zgadzam. Ja w takiej Polsce będę się źle czuł.
Dlatego dopóki mogę coś zrobić, żeby Polska była krajem znaczącym, to będę próbował.
[b]Czy nie jest tak, że na Wschodzie możemy coś osiągnąć, jedynie działając wraz z Niemcami?
Więc czy nie należy unikać sporów z Berlinem?[/b]
Kiedy tylko można, należy unikać konfliktów. Ale spokój, bo już nie chcę powiedzieć: pokój, za cenę jednostronnych ustępstw, to nie jest droga do celu. To jest droga do tego, żeby nas najpierw przestano szanować, a potem ograno.
[b]Ale pan mówi o powrocie do tradycyjnej polityki. Jej elementem było myślenie o orientacji. Piłsudski mówił „ani kroku bliżej Berlina niż Moskwy”. Mam wrażenie, że mimo iż jesteśmy w NATO i UE, dotychczasowe rządy trochę trzymały się mentalnie tego hasła. A jeśli definiujemy jak pan zagrożenie rosyjskie jako najistotniejsze, a zarazem chcemy odegrać jakąś rolę na Wschodzie, to czy w takim razie nie powinien zostać dokonany wybór orientacji na Berlin?[/b]
Moim zdaniem nie. Dlatego, że Niemcy nie poświęcą szansy na dobre stosunki z Rosją na rzecz Polski.
[b]W takim razie, czy nie powinniśmy łagodzić konfliktów z Rosją?[/b]
Koalicyjność Polski wzrasta, kiedy ewentualni partnerzy przestają się bać wciągnięcia w konflikt z Rosją. Dlatego stosunki polsko-rosyjskie powinny być co najmniej poprawne. Ale z drugiej strony – poprawne stosunki polsko-rosyjskie można uzyskać tylko z pozycji wzrastającej siły naszego państwa. Wasalna wobec Moskwy polityka Warszawy sytuację pogarsza, a nie polepsza, dlatego że poprawne stosunki z Rosją możemy uzyskać tylko wybijając się na podmiotowość wobec niej. To jest zamknięty krąg.
[b]Jeśli założyć, że rzeczywiście został albo zostanie zawarty nieformalny deal niemiecko-rosyjski, to co na tym chcą zyskać Niemcy?[/b]
Ugruntowanie swej wiodącej roli w Europie. Putin konstruował swe wypowiedzi na trzech elementach: po pierwsze negował Wersal, po drugie uznał za walor Unię Europejską, która powstała z porozumienia niemiecko-francuskiego, a po trzecie opowiedział o sojuszu niemiecko-rosyjskim. To sugeruje, że Rosja oferuje uznanie Niemiec za swego rodzaju przedstawiciela w Unii. A to jest dla Niemiec pociągające, bo teraz niemiecki prymat w Europie jest kontestowany. Jeżeli jednak Niemcy wygraliby konkurencję o bycie pierwszym partnerem rosyjskim w Europie, to otwiera się przed nimi szansa na utrwalenie tego prymatu.
[b]Rosja słabnie – demograficznie i gospodarczo, bo opiera się na eksporcie surowców nieprzetworzonych. Więc może nie mamy się czego bać? Może Rosja osłabnie w ciągu kilkunastu lat do tego stopnia, że przestanie być czynnikiem aż tak kluczowym?[/b]
Rosja ma istotnie gospodarkę jednostronnie surowcową. Ale to jest do częściowego, lecz szybkiego nadrobienia za pomocą inwestycji, np. niemieckich, wnoszących tam nowe technologie. A ponadto, jeśli Rosja słabnie, to politycy rosyjscy zdają sobie z tego sprawę. Wiedzą, że jeśli teraz nie osiągną celów mocarstwowych, to jutro może to się stać niemożliwe. I dlatego właśnie teraz państwo rosyjskie może być bardziej niebezpieczne. Dla Polski zarówno Rosja na fali wznoszącej, jak i Rosja słabnąca jest problemem.
[i]Piotr Naimski jest doradcą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. W 1992 roku był szefem UOP, w latach 2005 – 2007 sekretarzem stanu w Ministerstwie Gospodarki i pełnomocnikiem rządu ds. dywersyfikacji dostaw nośników energii[/i]