[b]Rz: Oglądał pan walkę Davida Haye’a z Nikołajem Wałujewem?[/b]
[b]Tomasz Adamek:[/b] Widziałem kilka rund w Internecie i nie rozumiem krzyku, że Rosjanin został oszukany. Raz jeszcze się potwierdziło, że gabaryty nie są najważniejsze. Anglik faktycznie zadawał mało ciosów, ale trafiał, a Wałujew bił w powietrze. Dlatego przegrał. Podobnie było w ubiegłorocznym pojedynku Floyda Mayweathera juniora z Oscarem De La Hoyą. Mówiono, że lepszy był Oscar, ale sędziowie słusznie przyznali wygraną Mayweatherowi, który był precyzyjniejszy, a sam nie dawał się trafiać.
[b]Dla pana to lepiej czy gorzej, że wygrał Haye?[/b]
Myślę, że lepiej, bo w wadze ciężkiej będzie teraz ciekawiej. Haye to nie tylko dużej klasy pyskacz, ale też niezły pięściarz. Szybki, z mocnym ciosem, walczący efektownie.
[b]Ale w walce z Wałujewem cały czas uciekał...[/b]