[i]Korespondencja z Durbanu [/i]
Kampania ruszyła, kiełbasa wyborcza już jedzie. Od kiedy Blatter zapowiedział tuż przed startem mundialu, że będzie walczył w 2011 o czwartą kadencję na czele FIFA, ma dla swoich braci w futbolu same dobre wiadomości. Każda z 208 federacji narodowych dostanie w tym roku 250 tysięcy dolarów premii, każda z sześciu kontynentalnych – po 2,5 miliona. – Czy federacje są szczęśliwe? – pytał Blatter na przedmundialowym kongresie w Sandton, a sala odpowiedziała mu wiwatami. Wszystkie propozycje kierownictwa przechodziły na tej sali bez szemrania i tak zapewne będzie za rok z przedłużeniem władzy Blattera. Zwłaszcza jeśli szef ma tyle prezentów w zanadrzu.
[srodtytul]Miliard albo dwa [/srodtytul]
Oficjalne uzasadnienie hojności: FIFA była bardzo oszczędna w 2009 i teraz może trochę poszaleć. W poprzednim roku zarobiła na czysto 192 mln dol. Potrzeby są duże, bo wprawdzie Blatter zapowiedział tylko ubieganie się o kolejną kadencję, ale nie wykluczył że w 2015 powalczy o piątą. Co by nie powiedzieć o jego stylu bycia i rządzenia, w powiększaniu majątku FIFA ma sukcesy.
Ostatnie trzy lata rządów jego poprzednika Joao Havelange’a przyniosły tej organizacji ćwierć miliarda dolarów dochodu. Ostatnie trzy lata rządów Blattera – 3,2 miliarda. Oszczędności wzrosły od czasów Havelange’a z 42 mln do miliarda. Ta złota rzeka płynie przede wszystkim od telewizji: sprzedaż praw telewizyjnych – oraz internetowych i telefonii komórkowej - do mistrzostw w RPA przyniosła 2,8 mld dol, czyli więcej niż z dwóch poprzednich mundiali razem wziętych. FIFA coraz więcej zarabia też na sponsoringu – ponad miliard dol na tych mistrzostwach - i jest coraz skuteczniejsza w zapewnianiu swoim biznesowym partnerom wyłączności.