- Otrzymałem informacje, że członkowie Rady Nadzorczej TVP zgodzili się, że dzisiejsze posiedzenie zostało zwołane niezgodnie z przepisami i wyznaczyli kolejny, właściwy termin na 10 września. To co działo się po zamknięciu posiedzenia nie ma mocy prawnej- mówi "Rz" Romuald Orzeł, prezes TVP.
Dzisiejsze posiedzenie Rady Nadzorczej TVP zwołano na wniosek jej członków związanych z SLD. Tuż po rozpoczęciu posiedzenia Rady jej przewodniczący Bogusław Szwedo przedstawił dwie ekspertyzy prawne wskazujące, że posiedzenie zostało zwołane o dzień za wcześnie w związku z tym jest nielegalne. Złożył też wniosek o przełożenie posiedzenia na 10 września. Według naszych informatorów jednak członkowie Rady, związani z SLD nie zgodzili się na niego i podjęli własne działania, mające na celu zawieszenie członków zarządu związanych z PiS. Kojarzeni z lewicą członkowie Rady wezwali też na swoje posiedzenie prezesa TVP Romualda Orła
-Na obradach Rady mam obowiązek się stawić, na prywatnych dyskusjach już nie. Według moich informacji posiedzenie Rady Nadzorczej skończyło się wraz z uznaniem jego nielegalności i wyznaczeniem właściwego terminu spotkania na 10 września- mówi "Rz" Orzeł. Dodaje, że choć w poniedziałek wziął jednodniowy urlop z przyczyn osobistych to jednak już we wtorek 31 sierpnia pojawi się w pracy. Prezes TVP przekonuje też, że nieobecność na posiedzeniu Rady Nadzorczej innego jej członka - Tomasza Szatkowskiego, również kojarzonego z PiS nie była bojkotem posiedzenia.
- Pan Szatkowski był dzisiaj w Telewizji, ponieważ znał ekspertyzy wskazujące, że termin posiedzenia wyznaczono w sposób nie prawidłowy nie udał się na nie, poprosił mnie natomiast o dokumenty dotyczące sytuacji finansowej spółki tak by mógł się z nimi zapoznać przed kolejnym posiedzeniem Rady- zapewnia Romuald Orzeł.