Zakaz fotografowania zwierząt na Paluchu

Szefowa miejskiego Schroniska na Paluchu zabroniła swojej pracownicy zorganizowania wystawy poświęconej bezdomnym zwierzętom. Fotograficzka chciała to zrobić w niezależnej galerii.

Aktualizacja: 15.11.2010 11:01 Publikacja: 15.11.2010 10:30

Moja umowa pracy z Paluchem nie ma żadnego zapisu o prawach autorskich czy zakazie wystawiania zdjęć

Moja umowa pracy z Paluchem nie ma żadnego zapisu o prawach autorskich czy zakazie wystawiania zdjęć – twierdzi fotograficzka Ewa Pszczółkowska

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Tłum gości, który zgromadził się w sobotę  na wernisażu fotograficzki Ewy Pszczółkowskiej, nie wierzył własnym oczom. Na ścianach wisiały puste ramy. Bez prac.

– To jest jakiś żart? – pytali zdezorientowani.

[srodtytul]Wystawa o Paluchu?[/srodtytul]

Ewa Pszczółkowska od dziesięciu lat pracuje na Paluchu, zajmuje się jego promocją, w tym organizowaniem wystaw i imprez dotyczących spraw zwierząt. Kobieta, która z wykształcenia jest fotografem, prace o psach i kotach od lat pokazuje w galeriach. I tak miało być tym razem. Na sobotę zaplanowano wernisaż wystawy pt. „W przystani bezimiennych”.

Jednak w piątek Pszczółkowska przed wyjściem z pracy otrzymała w schronisku pismo od dyrektorki Wandy Dejnarowicz, że nie może zorganizować wystawy. Zagroziła jej konsekwencjami prawnymi. Decyzję motywowała tym, że zdjęcia, które pojawią się na wystawie, są własnością Palucha.

– Bzdura. Wykonywałam je na prywatnym sprzęcie i na prywatnych materiałach – tłumaczy Ewa Pszczółkowska. – Poza tym zdjęcia pokazywały jedynie problem bezdomności zwierzaków. Nie przedstawiały ani schroniska, ani jego infrastruktury – mówi Pszczółkowska. Dodaje, że fotografie, które miała do pokazania, były mocno przetworzone graficznie.

Pszczółkowska obawiając się wyrzucenia z pracy, zadecydowała, że powiesi prace... ale odwrócone do ściany.

– Nawet jeżeli na zdjęciach są schroniskowe psy, to w czym jest problem? Przecież jest to promocja bezdomnych zwierząt. Dzięki wystawie mogłyby znaleźć dom – oburzała się Anna Stróżyna, która pojawiła się na wernisażu.

– Schronisko jest miejskie, płacimy na nie podatki. Każdy ma prawo obejrzeć zwierzaki. Czy schronisko ma coś do ukrycia? – wtórował inny gość Jacek Sawicki.

Innego zdania jest szefostwo Palucha. – Pracownik na publikację materiałów i ich eksponowanie musi uzyskać zgodę dyrektora schroniska – twierdzi Henryk Strzelczyk, wicedyrektor Schroniska na Paluchu.

Podczas sobotniego wernisażu pojawił się pracownik przytuliska. Przyjechał sprawdzić, czy wiszą prace Pszczółkowskiej.

[srodtytul]Telefony do galerii [/srodtytul]

Pouczony przez Palucha został także właściciel galerii Na Willowej, w której miała odbyć się wystawa. – Dzwoniono do mnie, grożąc mi sądem. Wysyłano też SMS-y – mówi Piotr Gliński, właściciel galerii.

Czy prace Ewy Pszczółkowskiej będzie można jednak obejrzeć w jego galerii? – Czekam, aż sprawa zostanie wyjaśniona. Mam nadzieję, że zdjęcia pokażemy podczas finisażu wystawy – mówi Piotr Gliński.

Schronisko na Paluchu nadzoruje stołeczny ratusz. – Wyjaśnimy sprawę – mówi Agnieszka Kłąb z biura prasowego urzędu miasta.

[ramka][link=http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/533769.html" "taret=_blank]Czytaj w Życiu Warszawy Online[/link][/ramka]

Tłum gości, który zgromadził się w sobotę  na wernisażu fotograficzki Ewy Pszczółkowskiej, nie wierzył własnym oczom. Na ścianach wisiały puste ramy. Bez prac.

– To jest jakiś żart? – pytali zdezorientowani.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!