Mieć naczelnego to prestiż. Placówka z takim okazem nabiera znaczenia, wszystkie liczące się ogrody starają się o goryle. Warszawa wydała 14 mln zł na futurystyczny pawilon, by nad Wisłę sprowadzić goryle. Mamy dwa: M'Tonge'a i Azizi.
Zimą trzeba im rozrywki, by się nie zanudziły, bo wychodzić na dwór nie mogą, za duża wilgoć. M'Tonge jest większy, silniejszy. Jest tak popularny, że założono mu stronę na Facebooku „M'Tonge Przystojniak". Dostał wczoraj hamak. Siedzi na nim, opierając się o szybę. Azizi mu zazdrości, ale większy naczelny go do nowej zabawki nie dopuszcza. Hamak wypletli opiekunowie naczelnych. By nie pękł pod ciężarem goryli, musi być z węży strażackich, bo inne zwierzaki by porwały. Zapytaliśmy więc szefową małp Annę Jakucińską, czy M'Tonge musi być taki gruby? – Przecież to facet. Swoje potrafi zjeść – odpowiedziała. A skoro to facet, to dbać o linię nie musi? – Dbamy. Ma warzywną dietę. Je kilka kilogramów dziennie – zapewnia szefowa naczelnych. Okazuje się, że nasze małpy nie dostają owoców, bo w nich jest za dużo cukru.
Odkąd M'Tonge dostał hamak, nie nudzi się w ogóle. Anna Jakucińska przyznaje, że 110 metrów węża kupiła wspierająca zoo fundacja Panda za 2 tys. zł. A ponieważ zoo nie ma na takie zbytki pieniędzy, zadzwoniła do straży. – Kilka razy pytałam, czy mają stare węże i czy mogliby je oddać. U nas każda ilość się przyda. Ale nikt w straży nie podjął tematu.
– No cóż. Z wężami jest tak, że te zużyte i uszkodzone wykorzystujemy na ćwiczeniach. Potem korzystają z nich jeszcze w Ochotniczej Straży Pożarnej. Zoo byłoby trzecie w kolejności. Dlatego ich nie przekazaliśmy – mówi rzecznik straży Grzegorz Mszyca.