Takie kłopoty jak Vicente Del Bosque chciałby zapewne mieć każdy trener reprezentacji. Selekcjoner mistrzów świata i Europy ma taki wybór wśród napastników, że nie powołał na towarzyski mecz Fernando Torresa. Ta decyzja to największe zaskoczenie na liście nazwisk, ogłoszonej niedawno przez del Bosque. Teraz jednak selekcjoner musi się tłumaczyć ze swojej decyzji, zwłaszcza że David Villa ciągle leczy złamany piszczel i nie wiadomo, czy zdąży wrócić do treningów przed Euro.

– Podjąłem tę decyzję z ciężkim sercem, ale musiałem być fair wobec innych zawodników – powiedział del Bosque, który na spotkanie z Wenezuelą zabrał aż pięciu napastników: Fernando Llorente, Ikeria Muniaina, Alvaro Negredo, Roberto Soldado i Juana Matę. Torresa szczególnie zabolała pewnie obecność tego ostatniego, z którym od niedawna razem grają w Chelsea.

Del Bosque nie odbiera jednak Torresowi nadziei. – Obserwujemy Fernando i widzimy, jak bardzo się stara. Mam nadzieję, że w ciągu następnych czterech miesięcy zacznie strzelać bramki i wtedy z czystym sumieniem będę go mógł wziąć na turniej. Muszę oceniać zawodników na podstawie formy, jaką aktualnie prezentują – mówi del Bosque.

Trener Hiszpanów zajął się także problemami Anglii i Francji, czyli drużyn, które w normalnych warunkach byłyby kandydatami do zdobycia tytułu.

– To silne drużyny, z wielką potrzebą wygrywania. Czują na pewno wielką presję wynikającą z bogatej futbolowej historii tych krajów – dodał trener Hiszpanów.