Reprezentacja Polski nie daje prostych odpowiedzi na najważniejsze pytania. Przed mistrzostwami Europy chyba nie znajdzie się odważny, który skaże ją na sukces albo na pewną porażkę. Po pierwszych 20 minutach wydawało się, że rywale nas rozniosą, potem było dużo lepiej.
Piłkę meczową pod koniec pierwszej połowy miał Ireneusz Jeleń. Po tym jak odebrał ją Nelsonowi, biegł sam na sam z bramkarzem Rui Patricio. Położył go na boisku, minął i strzelił, ale nie trafił w bramkę. Takie sytuacje wykorzystuje się z zamkniętymi oczami, kiedy zawodnik przyjaźni się z piłką – Jelenia piłka wczoraj nie lubiła.
Nie gra w Lille, mecz z Portugalią zaczął w pierwszym składzie tylko dlatego, że kontuzjowany był Robert Lewandowski. Nieporadność Jelenia raziła, od publiczności dostał owację pełną ironii, dopiero kiedy schodził z boiska.
Robert, wróć
Wczorajszy wieczór przekonał, jak wielki problem będzie miał Franciszek Smuda, gdyby z jakiegoś powodu na Euro miało zabraknąć Lewandowskiego. To nasz jedyny klasowy napastnik. Jeleń jest cieniem samego siebie sprzed roku, Paweł Brożek zmienił klub na Celtic Glasgow, ale nie gra, tak samo jak nie grał w Trabzonsporze. Wystawianie na szpicy skrzydłowych – jak wczoraj w końcówce Kamila Grosickiego – gwarantuje jedynie dużo wiatru w ataku.
Zanosi się na to, że Smuda całkowicie porzuci pomysł ze stawianiem na Arkadiusza Głowackiego w obronie. Wczoraj znowu zabrakło go z powodu kontuzji, a duet Marcin Wasilewski – Damien Perquis radził sobie przyzwoicie.