Gdy Alessandro Diamanti strzelił decydującego karnego, Beppe Dossena, sprawozdawca telewizji RAI, a 30 lat temu mistrz świata, krzyknął: „Ta Italia jest teraz nie do zatrzymania!".
To, co włoska drużyna pokazała w meczu z Anglią, przeszło najśmielsze oczekiwania. Legenda włoskiej piłki Sandro Mazzola powiedział, że nie przypomina sobie, kiedy włoska reprezentacja grając z klasowym przeciwnikiem potrafiła tak zdominować wydarzenia na boisku. Pod koniec pierwszej połowy Dossena stwierdził: „Mamy wszystkie kody, hasła i klucze otwierające angielską obronę".
Włosi są pewni, że wczoraj byli świadkami narodzin nowej squadra azzurra – może nawet na miarę drużyny Marcello Lippiego, która zdobyła 6 lat temu mistrzostwo świata. Fachowcy podkreślali, że ciągłość między tymi tak różnymi, jeśli chodzi o filozofię gry, zespołami zapewniają trzej mistrzowie świata, najlepsi wczoraj na boisku – Andrea Pirlo, Daniele De Rossi i Gianlugi Buffon.
Mazzola i Dossena zwracali uwagę, że Prandelli całkowicie zmienił mentalność swoich piłkarzy, co pozwoliło drużynie grać zupełnie niewłoski, atakujący i atrakcyjny futbol. Podkreślali, że ten nowy styl przeszedł wczoraj pierwszy poważny chrzest bojowy, bo przyszło grać z bardzo mocnym rywalem.
Po południu RAI przypomniała mecz Włochy – Anglia (2:0) z eliminacji do mundialu 1978 r. Tuż przed spotkaniem pokazano obrazki z meczu w 1934 r. w Londynie na stadionie Highbury, gdzie Włosi co prawda przegrali 2:3, ale o tamtej włoskiej drużynie mówi się do dziś „Lwy Highbury".