– Ogromny potencjał drzemie w kobietach, więc nie ma powodu, żeby nie uczestniczyły one w życiu społecznym i politycznym, czyniąc to życie lepszym, ponieważ każdy ma swój punkt widzenia. Kongres Kobiet i wszystkie ruchy kobiece dążą do tego, żeby w społeczeństwie było więcej równości, ale też więcej różnorodności. To jest ten kapitał społeczny, o który biznes walczy – mówi Ewa Łabno-Falęcka z Mercedes-Benz Polska.
Lista postulatów uczestniczek Kongresu Kobiet jest długa. Główne to przede wszystkim: ratyfikacja konwencji Rady Europy o zwalczaniu przemocy wobec kobiet, podpisanie europejskiej Karty Praw Podstawowych, zwiększenie ściągalności alimentów, związki partnerskie, prawo do kontrolowania własnej rozrodczości, a także zrównanie płac kobiet i mężczyzn.
– Wspieramy Kongres Kobiet również po to, żeby tyle samo kobiet, ile mężczyzn, jeździło Mercedesami. Brzmi to może żartobliwie, ale kryje się za tym rzeczywistość ekonomiczna. W całej Unii Europejskiej kobiety na tych samych stanowiskach, przy tych samych kompetencjach, zarabiają mniej niż mężczyźni. Jeżeli dzisiaj w Warszawie rodzi się chłopiec i dziewczynka, to oni mają takie same szanse życiowe, ale za dwadzieścia parę lat, jeżeli nie robilibyśmy nic w tym kierunku, to ten chłopiec będzie zarabiał 16 proc. więcej aniżeli ta dziewczynka – tłumaczy Ewa Łabno-Falęcka.
Obecny na Kongresie Kobiet premier Donald Tusk przyznał, że nie ze wszystkimi postulatami uczestników Kongresu zgadza się w stu procentach. Tłumaczył jednak, że różnice wynikają z rozbieżności poglądów, a nie z różnicy płci. Podkreślał, że Kongres przestał być tylko forum dyskusji, a stał się jednym z najskuteczniejszych lobby w polskim życiu publicznym. Dotąd udało się mu się np. wprowadzić 35 proc. kwoty dla kobiet na listach wyborczych. Ostatnio wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn-Klik zapowiedziała rozpoczęcie debaty na temat parytetów w radach nadzorczych polskich firm – na wzór wprowadzonych na listach wyborczych.