Na liście najlepszych prowadzi Brazylijczyk Ronaldo – 15 bramek. Klose ma o jedną mniej. W ostatni weekend pobił inny rekord. W meczu z Armenią (6:1) strzelił 69. bramkę dla reprezentacji Niemiec i wyprzedził o jedną legendarnego napastnika lat 70. Gerda Muellera. W reprezentacji Miroslav Klose debiutował w jednym z najgorszych dla Niemiec okresów w dziejach, którego zwieńczeniem były katastrofalne mistrzostwa Europy w 2000 roku.
Na belgijskich i holenderskich boiskach niemiecki zespół nie wygrał ani jednego meczu i odpadł po fazie grupowej. Dziewięć miesięcy później Klose po raz pierwszy włożył reprezentacyjną koszulkę, a po upływie półtora roku od debiutu był wicemistrzem świata i drugim najlepszym strzelcem mundialu w Korei Południowej i Japonii.
Dziś urodzony w Opolu napastnik (ojciec Józef grał m.in. w Odrze Opole i Auxerre, gdzie jego miejsce zajął Andrzej Szarmach) jest jednym z symboli odbudowy niemieckiej potęgi i reprezentacji spod znaku multi-kulti, która na przełomie wieków zaczęła przyjmować dzieci imigrantów. Na kolejnych turniejach Niemcy wystawiali coraz młodsze drużyny, zmieniali piłkarzy i system gry, ale miejsce w kadrze dla Klosego można było obstawiać w ciemno. Do Brazylii „Miro" leci jako jedyny nominalny napastnik ekipy Joachima Loewa. Swój 20. mecz na MŚ może zagrać tydzień po 36. urodzinach.
Przed czterema laty do RPA Loew zabrał czterech napastników: Klosego, Mario Gomeza, Stefana Kiesslinga i Cacau. Osiem lat temu trener Juergen Klinsmann atak mógł budować z pięciu piłkarzy. Na poprzednich turniejach też było z kogo wybierać.
Choć od MŚ 2010 Niemcy tylko sześć meczów zagrali bez nominalnego napastnika, to na tym mundialu ich najgroźniejszą bronią mają być ofensywni pomocnicy. Klose, który przez dużą część sezonu w Lazio Rzym borykał się z problemami mięśniowymi, wcale nie ma pewnego miejsca w podstawowej jedenastce.