To projekty warte łącznie prawie 4 mld zł – wynika z raportu ministra sportu. Nie dość, że są opóźnione, to jeszcze niektóre mogą się nigdy nie zakończyć.
Stadiony, koleje, drogi, lotniska – wielkie inwestycje przed mistrzostwami Europy miały pozwolić Polsce na cywilizacyjny skok. Sejm uchwalił wówczas specjalną ustawę, która usuwała przed inwestorami wszelkie przeszkody, i przystąpiono do sporządzania listy priorytetów. Trafiły na nią w 2009 r. m.in. rozbudowa Stadionu Śląskiego, lotnisk w Modlinie i pod Gdynią, budowa dróg na Pomorzu czy inwestycja w linię tramwajową w Gdańsku. Co je łączy? Do dziś się nie zakończyły.
Specustawa przyspieszała ścieżkę legislacyjną, pozwalała wywłaszczać właścicieli terenów, a inwestorom (to gminy, samorządy wojewódzkie czy takie spółki, jak PSE i Energa-Operator) dawała możliwość starania się o rządowe dotacje. Na tej podstawie np. na niedokończony do dziś stadion w Chorzowie budżet państwa wyłożył 110 mln zł.
Tymczasem przyszłość tej inwestycji pozostaje niepewna. Przyczyną są nie tylko horrendalne koszty, ale i kłopoty techniczne (w trakcie prac doszło do awarii na budowie). Ciemne chmury wiszą także nad rozbudową lotniska pod Gdynią, bo inwestor złożył wniosek o upadłość (Bruksela wycofała się z finansowania projektu).
Inna rozgrzebana inwestycja to budowa szybkiej kolei miejskiej w Trójmieście. Jej otwarcie planowane jest dopiero na koniec września 2015 r., chorzowski stadion poczeka aż do 2016.