W piątek ujawniliśmy, że bohaterka afery reprywatyzacyjnej i wieloletnia urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości przyznała się do błędów w oświadczeniach majątkowych. Według prokuratury, która wszczęła postępowanie, chodzić może o niezamieszczenie informacji o nawet kilkudziesięciu milionach złotych w ciągu sześciu ostatnich lat.
Marzena Kruk otrzymywała od stołecznego ratusza odszkodowania (38 mln zł w ciągu czterech lat) za nieruchomości, do których roszczenia kupiła. Jest współwłaścicielką słynnej działki przed Pałacem Kultury i Nauki, wartej ok. 160 mln zł.
Sprawę oświadczeń Kruk badała od wiosny tego roku komisja dyscyplinarna przy ministrze sprawiedliwości. Ukarała ją obniżeniem stopnia służbowego urzędnika służby cywilnej z VI na V stopień, co nieznacznie obniżyło jej wynagrodzenie – z 1,45 do 1,25 tzw. stawki bazowej. Orzeczenie o ukaraniu urzędniczki wydała dopiero 12 września, tydzień po tym, gdy Kruk odeszła z resortu na własną prośbę.
Urzędniczka nie pracuje w nim od 7 września, kiedy to „złożyła oświadczenie woli o rezygnacji z pracy z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia". W okresie wypowiedzenia korzysta z zaległego i bieżącego urlopu wypoczynkowego.
Orzeczenie dyscyplinarne w sprawie Kruk nie jest prawomocne, do piątku 30 września odwołanie nie zostało jednak złożone. Zatarcie kary dyscyplinarnej następuje po trzech latach.