Donieck i Ługańsk równocześnie zażądały, by ukraińskie firmy nadal działające na terenach kontrolowanych przez separatystów zaczęły płacić im podatki. Jeśli nie – zostaną znacjonalizowane.
Największe kombinaty znajdujące się na liście separatystów zatrudniają obecnie ponad 70 tysięcy osób. Wśród nich są m.in. kopalnie, zakłady metalurgiczne oraz chemiczne. Cały czas należą do ukraińskich miliarderów, produkują i sprzedają swoją produkcję, nie tylko poza separatystycznym regionem (na terenie Ukrainy), ale i poza granicami kraju.
– Nasza republika nie uznaje żadnych transakcji zawartych poza jej granicami – uprzedził „prezydent Ługańska" Igor Płotnicki. Jego sąsiad z Doniecka Aleksander Zacharczenko nie komentował nowego prawa, bowiem pojechał na pogrzeb znanego, miejscowego bojówkarza Michaiła Tołstycha. Znany pod pseudonimem Giwi sławę zyskał w styczniu 2015 roku, publicznie bijąc i poniżając ukraińskich żołnierzy, wziętych do niewoli podczas walk o donieckie lotnisko.
„Giwi" zginął w swoim gabinecie, w koszarach własnego oddziału trafiony ładunkiem z miotacza płomieni. – Nasz prawosławny bohater – mówił o nim Zacharczenko na pogrzebie. Tołstych został pochowany obok swojego przyjaciela „Motoroli" – również dowódcy bojówkarzy, także zabitego w zamachu (w październiku 2016).
O ile jednak w pogrzebie „Motoroli" uczestniczyło kilkanaście tysięcy osób (głównie zwiezionych przez miejscowe władze z zakładów pracy i szkół), o tyle pożegnać „Giwiego" przyszło tylko około stu. Trwająca od jesieni seria zamachów na przywódców separatystów (zarówno wojskowych, jak i politycznych) wywołała strach zarówno w Doniecku, jak i Ługańsku. Zniechęciła też miejscowych watażków do urządzania publicznych pogrzebów zabitych – byłoby ich za dużo.