Pragnę wrócić do tematu podjętego przeze mnie w kilku poprzednich artykułach dotyczących funkcjonowania biegłych sądowych w polskim systemie prawnym. W jednym z opracowań poświęconych pracy biegłych, licznie ukazujących się w ostatnim czasie, znalazłam takie oto stwierdzenie: „Zadanie kontroli jakościowej biegłych sądowych i ich opinii można (...) realizować poprzez urzędowy rejestr osób mogących pełnić funkcję biegłego w sądzie". Innymi słowy, wpisanie na listę biegłych sądowych stanowi swego rodzaju gwarant jakości pracy biegłego. I to jest chyba przyczyna ułomności całego systemu funkcjonowania biegłych sądowych w Polsce. Gdyby samo wpisanie osoby na listę biegłych sądowych było gwarantem jego rzetelności i umiejętności, nigdy nie spotkalibyśmy w sądzie błędnej opinii.
Wiem, że na listach biegłych sądowych jest wielu znakomitych fachowców, praktyków, ekspertów przygotowanych do tej roli. Z przyjemnością czytam opinie moich kolegów z różnych dyscyplin, rzeczowe, konkretne, zdradzające merytoryczne przygotowanie do zawodu. Pewnie zdecydowana większość samych biegłych przyzna mi jednak rację, że samo ustanowienie biegłego jeszcze nie gwarantuje dobrej jakości jego pracy.
W raporcie Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości z 2016 r., jednego z najbardziej rzeczowych i kompleksowych opracowań poświęconych funkcjonowaniu systemu biegłych sądowych, wskazano jako jeden z końcowych postulatów wymóg odbycia praktyki przed wpisaniem na listę biegłych potwierdzonej odpowiednimi egzaminami. Taki sam wymóg stawia kodeks postępowania karnego, a mimo to właśnie ten punkt weryfikacji przyszłego biegłego wydaje się najbardziej ułomny.
„Wiódł ślepy kulawego..."
Kilka dni temu podczas szkolenia merytorycznego dla prokuratury w W., w czasie przerwy podeszła do mnie uczestniczka, asystentka prokuratora, która pytała o wiele kwestii jednej z dyscyplin kryminalistycznych. Na koniec poinformowała, że jest świeżo upieczonym biegłym sądowym wpisanym na listę Sądu Okręgowego w C. z dziedziny kryminalistycznych badań dokumentów. Na moje zapytanie o praktykę i praktyczne przygotowanie odpowiedziała, że po rocznych, w systemie sobotnio-niedzielnym co dwa, trzy tygodnie studiach podyplomowych odbyła praktykę u pana G. Ze zdumieniem odkryłam, że pan G. jest pracownikiem cywilnym tejże prokuratury, opiniuje w sprawach z dziedziny kryminalistyki. Natomiast w laboratorium kryminalistycznym był na wycieczce... Nie chciałam zgłębiać tematu, zafrapowało mnie jednak, czy takie „odbywanie" praktyk to norma. Ten przykład pokazuje, że tylko rozwiązania systemowe mogą znormalizować ustanawianie biegłych. Tylko jasne i precyzyjne ramy i standardy mogą ograniczyć chaos wynikający z błędnych opinii sądowych, zakwalifikowanych jako dowód w sprawie.
W tych samych badaniach IWS znalazłam jeszcze jedną ciekawą analizę. Otóż odnotowane zarzuty zgłaszane przez strony lub uczestników postępowania do wydanych opinii wystąpiły aż w 47,4 proc. przypadków (spraw). Najczęściej dotyczyły one podważenia wniosków opinii (66,9 proc.) lub w 33,5 proc. przyjętej metodyki badawczej, 19 proc. zgłoszonych zastrzeżeń dotyczyło źródeł, na których biegły oparł swoją opinię. W 58 przypadkach wskazane zostały błędy rachunkowe i oczywiste pomyłki, w 28 opiniach podważono tezę dowodową, w 36 natomiast kompetencje biegłego. „Wśród innych odnotowano: niekompletność opinii/złożono wniosek o uzupełnienie opinii (9 wskazań), zakwestionowano bezstronność biegłego, nieprecyzyjność/niejasność opinii (4 wskazania), pomijanie niektórych faktów/dowodów (6 wskazań) oraz zakwestionowano samodzielność opinii".