Po wielogodzinnej dyskusji rząd pozytywnie ocenił we wtorek prezydencki projekt obniżenia wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. To w praktyce przesądza, że Sejm – w którym PiS ma większość – uchwali zmiany w emeryturach w najdroższej z rozważanych wersji.
Zignorowano tym samym głos trzech szefów resortów: Jarosława Gowina, Mateusza Morawieckiego i Pawła Szałamachy, którzy apelowali o powiązanie zapisów z wymaganym stażem składkowym. Zabieg ten miał obniżyć obciążenie finansów publicznych związane ze zmianami.
Według wcześniejszych analiz ZUS obniżenie wieku emerytalnego będzie kosztować budżet państwa już w pierwszym roku 4,5 mld zł. Minister finansów Paweł Szałamacha zapewnia jednak, że uda mu się spiąć budżet w przyszłym roku. – Stanowisko rządu nie zmieni planu utrzymania deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB – mówi „Rzeczpospolitej". Będzie to możliwe tylko dlatego, iż rząd zasugerował, by nowe przepisy weszły w życie dopiero od października przyszłego roku.
Co będzie jednak w kolejnych latach? Koszt będzie szybko narastał i według ZUS już po czterech latach wyniesie rocznie przeszło 13 mld zł.
90 proc. Polaków osiągających wiek emerytalny decyduje się na odejście z pracy