Poza tym przyspieszyliśmy znacząco proces usługi pewnych rzeczy w naszej spółce. Mamy zaplanowane wprowadzenie nowego systemu informatycznego na następny rok. Pozwoli nam on na to, żeby szczególnie obsługa posprzedażowa była prowadzona w sposób rynkowy, żebyśmy nie odbiegali mocno od konkurencji. Może nawet ją prześcigniemy.
Na chwilę obecną skupiamy się na tej posprzedażowej obsłudze. To jest nasz krok strategiczny. Chcemy jeszcze bardziej udrożnić pewne kanały, żeby późniejsze zadowolenie klienta, które się wiąże z zakupem naszej polisy, faktycznie istniało.
Widać już tego efekty?
Po wynikach, które osiągamy w tym roku widać, że ta strategia przynosi efekty. Mamy nadzieję, że tak będzie i w następnych latach.
Niedawno prezes KUKE złożył rezygnację. Wpłynie to na bieżącą działalność firmy?
Oczywiście, bo jest to kluczowa osoba w firmie.
A na strategię?
Sama strategia nie jest krótkoterminowa, tylko co najmniej trzyletnia. W żaden sposób nie widzimy możliwości negatywnego wpływu na to, co realizujemy. Proces jest całkowicie poukładany i tutaj żadnych zmian nie ma.
Jako jedyni w kraju ubezpieczacie długoterminowe projekty eksportowe o charakterze inwestycyjnym, finansowane kredytem dwuletnim albo dłuższym.
Tak. Tutaj działamy jako typowa agencja wspierania eksportu. W świecie jest to szumnie nazywane export credit agency. Każdy rozwinięty kraj ma taką agencję. My w tej działalności razem z bankami dość mocno współpracujemy.
Może pan podać przykłady takiej współpracy?
Np. budowa hotelu w jednym w Gruzji, centrum handlowego na Białorusi, czy hotelu na Karaibach.
Jak to dokładnie działa?
To są projekty w których mamy inwestora z kraju docelowego, albo jest finansowanie podkładane przez bank polski lub zagraniczny. My z racji naszego mandatu ten projekt ubezpieczamy. Bank jako instytucja finansująca ma o wiele mniejsze ryzyko takiego projektu. Rozchodzi się głównie o kraje o podwyższonych ryzykach, gdzie występuje chociażby ryzyko polityczne. W ten sposób bank jest w stanie udzielić finansowania na taki czy inny projekt. Inaczej nie mógłby tego zrobić.
Ułatwiacie również firmom dostęp do zewnętrznego finansowania. Jak to wygląda?
W ramach strategii staramy się z klientem rozmawiać. Niejednokrotnie klient z działalności komercyjnej, mówi nam, że np. chce zbudować fabrykę w Meksyku czy Algierii. Mówi nam o tym dość otwarcie. Wówczas jesteśmy w stanie zaaranżować takie finansowanie ponieważ wiemy, który z banków ma apetyt na dany region. Jesteśmy w stanie usiąść z klientem i bankiem, ułożyć strukturę tego finansowania, wyrazić jak można to zrobić, jak będzie to akceptowalne dla nas i jakie ewentualnie problemy mogą być po tamtej stronie. Siadamy razem, negocjujemy i jesteśmy w stanie całość takiego finansowania klientowi przedstawić.
Nie niepokoi pana to, że nasz eksport tak mocno zależy od krajów zachodnich Unii Europejskiej?
Może i trochę jest to niepokojące. Natomiast jest to całkiem naturalne.
Najpierw wszyscy rozwijają się we własnym kraju. Dopiero później, np. dochodząc do pewnych limitów działalności, szukają innych rynków zbytu. Najłatwiej jest te rynki znaleźć najbliżej, w regionie, które jest najbardziej znany i podobny do naszego. Dlatego idziemy do krajów Unii Europejskiej. Nie ma w tym nic dziwnego. Dopiero jak tam idzie dobrze nasze firmy starają się podjąć ryzyka, czasami na próbę, poza obszarem unijnym. To jest ciężkie zadanie. Z reguły robią to firmy duże, bo mają potencjał i mogą sobie na to pozwolić. Jeśli taki projekt się nie powiedzie, nie będzie znaczącym uszczerbkiem dla takiej firmy.
Widzimy jednak, że polskie firmy dość mocno starają się zaistnieć na rynkach o których wspominaliśmy i idzie im coraz lepiej.