Francuzi są zdania, że pieniądze są wspólne więc powinny zostać wykorzystane na wspólne cele grupy. Holendrzy,że trzeba je mądrze zainwestować. Całkowity zysk ma wynieść według prognoz 1,5- 1,6 mld euro, przynajmniej o 200 mln euro mniej, niż zakładano w budżecie. Problem polega na tym, że o ile rzeczywiście holenderska część holdingu zarabia i ma niesłychanie zdyscyplinowaną załogę, o tyle część francuska jest rozpolitykowana, a kultura prasy jest tam zupełnie inna. Obydwie linie należą do tego samego sojuszu lotniczego SkyTeam i oferują porównywalną jakość usług, z tym że KLM jest punktualniejszy, a pokłady jego samolotów na trudnych trasach europejskich są wypełnione najczęściej powyżej 90 proc. Air France z kolei narzeka na kłopoty z wypełnieniem maszyn na długich połączeniach.
Sprawa jest na tyle poważna,że zajął się nią holenderski parlament i szeroko jest opisywana przez krajowe media i to do tego stopnia, że prezes francuskiego przewoźnika, Frederic Gagey poczuł się zobowiązany do obrony zarządzanej przez siebie linii. Wystąpił więc z obroną Air France publikując list w największej holenderskiej linii biznesowej „Het Financieele Dagbladet". „To nieprawda, że tylko KLM ponosi wszystkie bolesne skutki cięć w naszej grupie lotniczej, a Air France nie robi nic. To całkowicie mylny pogląd i uderza we wszystkich naszych 95 tys. pracowników". Podkreślił również,że AF zmniejszył już zatrudnienie o 7 tys. osób i ostatnio zapowiedział kolejne cięcia o 800 stanowisk pracy.
Holendrzy są jednak zdania,że ich narodowy przewoźnik powinien mieć większy wpływ na to na co są wydawane pieniądze, jakie zarabia. -Powinniśmy mieć większą kontrolę przy kasie"- takie zdanie padło podczas debaty w parlamencie w Hadze. A wiceminister transportu, Wilma Mansveld nie ukrywała,że jest takiego samego zdania.
19 lutego Air France KLM podadzą swoje wyniki finansowe za 2014 rok. — Wtedy zobaczymy czarno na białym , o ile Air France poprawił swoje wyniki finansowe"- pisał Frederic Gagey w swoim liście otwartym. Na razie o zysku wiadomo tyle,że jest obciążony kwotą 300 mln euro- bo tyle kosztował strajk pilotów Air France protestujących przeciwko planom stworzenia linii niskokosztowej Transavia. Protest zresztą nie przyniósł żadnego rozstrzygnięcia, a Transavia powstaje zgodnie z planami. Pracownicy KLM nie ukrywali wówczas swojego zniecierpliwienia postawą francuskich kolegów, którzy przerwali pracę na trzy tygodnie.
Pogłoski o niezbędnych cięciach w Air France pojawiły się jeszcze w grudniu. A 13 stycznia w paryskim dzienniku „Le Figaro" ukazała się informacja, że Air France planuje ograniczenie zatrudnienia o 5 tys. osób po tym jak linia opublikowała trzykrotnie komunikat o niemożności wykonania planów budżetowych. Rzecznik AF kategorycznie zdementował ją,ale okazało się,że oszczędności , w tym cięcia zarobków i zwolnienia są nieuniknione. Wiadomo, że pracę straci 500 osób zatrudnionych na ziemi oraz 300 pracowników personelu pokładowego.