Rynek przewozów intermodalnych, czyli realizowanych przy wykorzystaniu co najmniej dwóch środków transportu, najczęściej dotyczący kontenerów, to jeden z najbardziej perspektywicznych obszarów rozwoju branży transportowo-spedycyjno-logistycznej. Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że znajduje się w trendzie wzrostowym od co najmniej kilkunastu lat.
O ile w 2012 r. praca przewozowa (masa przetransportowanych ładunków pomnożona przez długość drogi) sięgała 3,04 mld tonokilometrów, o tyle w 2021 r. już 8,18 mld tonokilometrów. Pełnych danych za 2022 r. jeszcze nie ma. Po trzech kwartałach przewozy wynoszą 6,54 mld tonokilometrów (wzrost o 7,9 proc.).
Coraz więcej barier
Ciągle największy udział w krajowym intermodalu ma PKP Cargo. Po trzech kwartałach 2022 r. wynosił on 33,7 proc. Narodowy przewoźnik traci jednak udziały. W całym 2021 r. miał je jeszcze na poziomie niespełna 37,4 proc., a w 2020 r. wynosiły 42,7 proc. W ostatnio opublikowanym raporcie okresowym PKP Cargo podaje, że w tym roku realizowane przez grupę przewozy intermodalne mocno spadły, bo o 21,3 proc. Jeszcze większy spadek zanotowano w IV kwartale 2022 r. – w ujęciu rok do roku sięgał aż 45,6 proc.
Sytuację tę spółka tłumaczy przede wszystkim wojną w Ukrainie, dalszym ciągiem kryzysu wywołanego przez Covid-19 oraz presją inflacyjną, co miało przełożyć się na znaczący wzrost cen przewozów intermodalnych i spowodować zmniejszenie liczby transportowanych kontenerów. Kolejny powód to problemy eksploatacyjne i ograniczenia przepustowości wynikające z remontów infrastruktury w rejonie Gdańska i Gdyni. Gdyby tego było mało, w polskich portach priorytet nadano przeładunkom i przewozom węgla.