Jego właściciele, Brazylijczycy Jorge i Gabriella, postanowili wziąć zwierzę na pokład. Przedstawiciel KLM z początku spokojnie, ale z każdą chwilą coraz bardziej zdenerwowany tłumaczył im, że przepisy nie zezwalają na przewożenie królików na pokładzie. Doszło do szarpaniny, kiedy agent przewoźnika chciał wyrwać właścicielom nosidełko z królikiem, a Jorge za nic nie chciał go puścić. Ostatecznie zakończyło się to bójką obu Brazylijczyków. Samolot odleciał bez Jorge, Gabrielli i Alfredo. Cała trójka odleciała tą samą linią dzień później, kiedy sprawa została wyjaśniona.

Alfredo od początku miał wszystkie dokumenty w porządku, był zdrowy i zaszczepiony, a podróżować miał w nosidełku dla małych zwierząt, takim samym w jakich latają małe psy i koty. Jego właściciele posiadali również zezwolenie sądowe na transport zwierzaka. Prawdą jest, że przepisy określające jakie zwierzęta mogą podróżować na pokładach samolotów, nie przewidują królików w kabinach pasażerskich.

Rzeczniczka KLM teraz ubolewa, że pracownik przewoźnika zachował się w niewłaściwy sposób i zapowiada, że sprawa będzie wyjaśniana. — Głęboko ubolewamy, że doszło do takiej sytuacji, a KLM zdecydowanie potępia jakiekolwiek formy przemocy. W tej chwili staramy się zrozumieć, jak to było możliwe, że doszło do nakręcenia spirali agresji. Właściciel królika i sam Alfredo bez problemu mogli polecieć następnym naszym rejsem — tłumaczyła rzeczniczka holenderskich linii.

Zaraz potem przewoźnik wydał oświadczenie, w którym przyznał, że doszło do błędów w komunikacji wewnętrznej. Bo decyzja sądu zezwalająca królikowi na podróż nie została odpowiednio wcześnie przedstawiona pracownikom KLM.

Ostatecznie para brazylijskich pasażerów, Jorge i Gabriella i królik bez problemów dotarli do Amsterdamu, a stamtąd do Dublina. Alfredo znakomicie czuł się podczas podróży a ponieważ jego właściciele zapłacili za przewóz zwierzaka, otrzymał on także odpowiedni posiłek.