Pełniący obowiązki szefa dyplomacji Hiszpanii, Josep Borrell zagwarantował w Brukseli, że miejscem przeznaczenia broni z saudyjskiego statku nie jest wojna w Jemenie, ale salon sprzętu wojskowego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich - pisze msn.com. Organizacja obrony praw migrantów Pasaje Seguro i Amnesty International twierdzą z kolei, że statek zawinął do Santander, aby zabrać broń, której nie mógł załadować w Hawrze z powodu protestów francuskich organizacji obrony praw człowieka.
- Spekulowano, że statek miał zabrać z Hiszpanii amunicję bojową, ale mogę zagwarantować, że nie było tak - cytuje agencja Europa Press ministra Borrella. - Załadowano nie śmiercionośną broń na wystawę sprzętu wojskowego, która odbędzie się w ZEA - zapewnił dziennikarzy po sesji rady ministrów spraw zagranicznych UE. - Absolutnie nie jest przeznaczona do użytku w konflikcie w Jemenie, jest to wyłącznie i po prostu materiał wystawienniczy w salonie broni - dodał.
W Madrycie źródło rządowe wyjaśniło Reuterowi, że ładunek zabrany z hiszpańskiego portu może być używany do salutu armatniego podczas uroczystości wojskowych w Arabii Saudyjskiej. Statek zabrał też materiały wystawowe do Emiratow. - To są dwa ładunki, spełniają wszystkie normy, nie są na wojnę w Jemenie, nie są do użytku w wojnie - cytuje go Reuter
Informator podał, że sprzęt został wyprodukowany przez hiszpańską firmę Instalaza. Firma istniejąca od 1943 r. w Saragossie produkuje jednak sprzęt wyraźnie do użytku na polu bitwy przez piechotę: granatniki ppanc. C90-CR i Alcotán-100, granaty obronne Alhambra, noktowizory VN, moździerze MAT-120 do pocisków odłamkowych i granaty nasadkowe FTV.
Pasaje Seguro utrzymuje, że "Bahri Yanbu" złożył ekspresowa wizytę w Santander, aby zabrać broń na wojnę Arabii Saudyjskiej w Jemenie. Z jej inicjatywy doszło do protestów mieszkańców przeciwko wizycie statku, zebrała ponad 19 tys. podpisów pod petycją do rządu, aby "nie naruszał prawa o handlu bronią na naszym wybrzeżu".