Nieoficjalnie : jest właśnie szczyt letnich przewozów, a część ładunków odbiera im Eurotunel.

Tydzień temu protesty francuskich dokerów spowodowały wielokilometrowe korki pod obydwóch stronach Kanału La Manche. Z Calais do Dover rocznie transportowane są towary o wartości 100 mld funtów. Brytyjczycy obawiają się, że jeśli protesty się przedłużą ,niektóre sklepy w Wielkiej Brytanii będą miały kłopoty z zaopatrzeniem. I radzą wszystkim tym, którzy wybierają się na wyspy, aby omijali tę przeprawę.

Francuzi jednak przyznają, że migranci w ich proteście są tylko wymówką, a tak naprawdę chodzi im o konkurencję Eurotunelu. Szef związkowców w Calais, Eric Vercoutre grozi teraz, że  tę przeprawę jest gotów całkowicie zablokować, ponieważ zagrożonych jest 600 francuskich miejsc pracy.

Brytyjczycy po drugiej stronie są wściekli. Domagają się natychmiastowej interwencji rządu i  nie zamierzają akceptować protestów francuskich kolegów. Także rzecznik brytyjskiego rządu  zgadza się, że sytuacja jest nie do zaakceptowania. O korkach na trasie Calais Dover rozmawiali ze sobą prezydent Francois Hollande i premier David Cameron i ich ministrowie spraw wewnętrznych. Przy tym  francuscy związkowcy  którzy do obrony praw pracowniczych zawsze porywają się latem, w przewozowym szczycie. Jest to także szczyt produkcji rolnej i transportu żywności z kontynentu o Wl Brytanii. Z tego powodu ucierpiały także polskie TIRy, które zostały napadnięte i okradzione przez francuskich farmerów podejrzewających,że znajdują się w nich przewożone  na wyspy świnie.

Prawdą jest również i to, że  każda godzina stania w korku po stronie francuskiej teraz zwiększa zagrożenie, że do TIRów przedostaną się uchodźcy. Jeśli zostaną oni odnalezieni po drugiej stronie kanału, brytyjskie służby graniczne są bezwzględne w karaniu kierowców  i firm przewozowych.