Kryzys widoczny w księgach, a nie w sklepach czy kawiarniach

Równowartość połowy włoskiego PKB Włosi zarabiają nielegalnie – alarmuje prestiżowy Instytut Eurispes. Dlatego ekonomiczna zapaść Włoch to mit zbudowany na fałszywych wskaźnikach - pisze Piotr Kowalczuk z Rzymu

Aktualizacja: 08.07.2008 07:50 Publikacja: 07.07.2008 19:39

Włosi żyją coraz lepiej. Ale ta pomyślność często budowana jest na oszustwie

Włosi żyją coraz lepiej. Ale ta pomyślność często budowana jest na oszustwie

Foto: EAST NEWS

Naukowcy z Eurispes, w którym najtęższe włoskie umysły prowadzą badania nad gospodarką, polityką i problemami społecznymi kraju, zadali sobie pytanie, dlaczego, chociaż we Włoszech ceny są na wysokim niemieckim poziomie, a płace niskie jak w Grecji, ludzie masowo nie umierają z głodu, nie emigrują lub nie szykują rewolucji.

Rzeczywiście od czasu wprowadzenia euro w 2001 roku ceny we Włoszech poszybowały w górę o prawie 40 procent, a płace (według obliczeń OECD) niemal w ogóle nie wzrosły. Wynikałoby z tego, że Włosi nadal zarabiają w lirach, a wydają w euro, przy czym siła nabywcza pieniędzy spadła w ciągu siedmiu lat o grubo ponad jedną trzecią!

W tym samym czasie w innych państwach Starego Kontynentu płace wzrosły (w Niemczech o 14 proc., w Wielkiej Brytanii o 33 proc., a w Grecji aż o 52 proc.). W efekcie obecnie, jeśli chodzi o średnią pensję, spośród krajów starej Unii Włochy wyprzedzają tylko Portugalię, a dogoniła je nawet Grecja.

Brytyjczyk zarabia o jedną piątą więcej, a Francuz aż o jedną czwartą więcej niż Włoch. Można by więc sądzić, że w ciągu ostatnich siedmiu lat we Włoszech doszło do gospodarczej katastrofy.

Ale prezes Eurispes profesor Gian Maria Fara wyjaśnia, że katastrofa gospodarcza Włoch wyzierająca ze statystyk nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, ponieważ opierają się one na danych oficjalnych, które ignorują potężny, nieistniejący w księgach rachunkowych, za to niezwykle dynamicznie rozwijający się nielegalny obieg gospodarki. Eurispes szacuje ją aż na 50 proc. oficjalnego PKB. Innymi słowy Włochom powodzi się znacznie lepiej, niż wynika to ze statystyk. Eurispes wylicza, że szara strefa włoskiej gospodarki w ubiegłym roku wypracowała co najmniej 550 mld euro, czyli 35,5 proc. oficjalnego PKB. Na podstawie sondaży i analiz instytut szacuje, że Włosi w ubiegłym roku zarobili na czarno 300 mld euro, firmy nie zgłosiły fiskusowi 160 mld euro wpływów, a inne nielegalne zarobki (np. wynajmowanie mieszkań) przyniosły dalszych 100 mld nieksięgowanych nigdzie euro. Z badań wynika, że na czarno pracuje regularnie aż 35 proc. pracowników najemnych, 2,3 mln emerytów, 1,6 mln włoskich gospodyń domowych, 1,5 mln bezrobotnych pobierających zasiłek i co najmniej milion nielegalnych i legalnych imigrantów.

W gigantycznym oszustwie bierze udział cały naród, bo w odczuciu społecznym wobec ogromnej presji fiskalnej (w niektórych wypadkach nawet 52 proc. zarobków) to nic zdrożnego. Nieliczni złapani tłumaczą, że inaczej nie dociągnęliby do pierwszego albo zbankrutowali, co w wielu przypadkach jest prawdą. Ale jeśli wierzyć oświadczeniom podatkowym, kilkadziesiąt tysięcy właścicieli jachtów, luksusowych willi i aut żyje powietrzem, bo nie zgłasza żadnych dochodów.

W praktyce Włosi oszukują od rana do wieczora: od kawy i rogalika w barze z pominięciem kasy fiskalnej przez wykonanie na lewo usługi w czasie pracy po kolację w restauracji z przyjaznym rachunkiem na serwetce. A policja skarbowa wobec skali i powszechności oszustwa jest bezradna, bo przecież nie można skontrolować całego narodu.

Do generowanych w ten sposób dodatkowych 550 mld euro w 2007 r. doszło dalszych 175 mld euro „wypracowanych” przez organizacje mafijne. W sumie – niemal połowa oficjalnego PKB.

To zsumowana wartość PKB Polski, Finlandii, Portugalii i Chorwacji.

Raport Instytutu Eurispes

www.eurispes.it

Naukowcy z Eurispes, w którym najtęższe włoskie umysły prowadzą badania nad gospodarką, polityką i problemami społecznymi kraju, zadali sobie pytanie, dlaczego, chociaż we Włoszech ceny są na wysokim niemieckim poziomie, a płace niskie jak w Grecji, ludzie masowo nie umierają z głodu, nie emigrują lub nie szykują rewolucji.

Rzeczywiście od czasu wprowadzenia euro w 2001 roku ceny we Włoszech poszybowały w górę o prawie 40 procent, a płace (według obliczeń OECD) niemal w ogóle nie wzrosły. Wynikałoby z tego, że Włosi nadal zarabiają w lirach, a wydają w euro, przy czym siła nabywcza pieniędzy spadła w ciągu siedmiu lat o grubo ponad jedną trzecią!

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 961
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 960
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 959
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 958