Władze Chin zwróciły się do Rosji z żądaniem wyjaśnienia okoliczności zatonięcia statku „New Star” na Morzu Japońskim. Pekin uznał to początkowo za wypadek, ale gdy sprawą zajęły się media, Rosjanie przyznali, że byli zmuszeni do otwarcia ognia do uciekającej jednostki.

Według mediów 15 lutego rosyjskie okręty ostrzelały pociskami artyleryjskimi uciekający z portu w Nachodce chiński statek towarowy „New Star” z 16 osobami na pokładzie. Pływający pod banderą Sierra Leone frachtowiec został tam aresztowany z powodu sporu o jakość przewożonego nim ryżu, mówi się też jednak, że przewoził kontrabandę. W pościg za „New Star” ruszyły dwa okręty. Jeden oddał w stronę statku około 500 strzałów, w efekcie czego ten zaczął tonąć. Połowy z 16 członków załogi, wśród których było sześciu Indonezyjczyków i dziesięciu Chińczyków, nie udało się uratować.

Takie informacje ukazały się wczoraj w dzienniku „Kommiersant”. W rozmowie z gazetą śledczy Andriej Samarkin tłumaczył, że rosyjskie okręty były zmuszone do otwarcia ognia, bo „New Star” nie reagował na rozkaz zatrzymania, na sygnały świetlne i dźwiękowe ani strzały ostrzegawcze. – Zanim doszło do ostrzelania, wykorzystano cały arsenał środków – zapewniał.

– Wcześniej Rosjanie mówili co innego. 15 lutego podali, że dwa okręty straży przybrzeżnej wypłynęły na pomoc tonącemu „New Star” – mówi „Rz” Michaił Wojtenko, redaktor portalu Morskoj Biuleten. Federalna Służba Bezpieczeństwa zaś twierdziła, że za zatonięcie statku odpowiada kapitan, który nie był w stanie doprowadzić go do portu podczas sztormu.

Dwa dni po incydencie w internetowej gazecie z Władywostoku podano, że żołnierze służby granicznej ścigający „New Star” ostrzelali go, a gdy zaczął tonąć, nie reagowali, mimo że wysyłał sygnały SOS. Samarkin zaprzecza, jakoby Rosjanie celowo zwlekali z pomocą. – Ośmiu marynarzy zostało przyjętych na pokład jednego z naszych krążowników w ciągu 30 minut – tłumaczy. Twierdzi, że z powodu złych warunków pogodowych nie dało się uratować pozostałych.