– Odbudujemy się, podniesiemy i Stany Zjednoczone wyjdą z tego kryzysu silniejsze niż kiedykolwiek – zapowiedział w swym pierwszym prezydenckim orędziu Barack Obama. Przemawiając przed połączonymi izbami Kongresu, sędziami Sądu Najwyższego, dowództwem armii, członkami swego gabinetu i milionami telewidzów w całym kraju, prezydent starał się tchnąć w naród ducha odrodzenia.
– Nasza gospodarka nie znalazła się w zapaści z dnia na dzień. Żyliśmy w epoce, w której krótkoterminowe korzyści ceniono bardziej niż budowanie przyszłej prosperity – mówił wśród oklasków kongresmenów. Dodał, że nadszedł „czas rozliczenia się” z przeszłością.
Wyjście z największego kryzysu od czasu wielkiej depresji to tylko jedno z wielu wyzwań, jakie postawił przed sobą prezydent. Jego zdaniem obecne załamanie należy wykorzystać, by pchnąć kraj na nowe tory. – Nadszedł czas nie tylko, by uzdrowić naszą gospodarkę, ale też zbudować trwałe podstawy przyszłego dostatku – stwierdził.
Obama zamierza wziąć się za bary z trzema wielkimi reformami naraz: przekształcić sektor energetyczny, uzdrowić oświatę i przebudować służbę zdrowia. Zaapelował do Kongresu o przyjęcie ustawy wprowadzającej limity emisji dwutlenku węgla i zapowiedział inwestowanie 15 mld dolarów rocznie w prace nad nowymi źródłami energii.
– Reforma zdrowia nie może i nie będzie czekać kolejnego roku! – oświadczył, zapowiadając szerokie reformy strukturalne mające obniżyć astronomiczne koszty ubezpieczenia i leczenia, z jakimi borykają się miliony Amerykanów. A za jeden z celów swej administracji uznał wynalezienie skutecznej metody leczenia raka.Mówiąc o reformie edukacji, wyznaczył inny cel: by do 2020 roku Ameryka miała najwyższy na świecie odsetek osób ze średnim wykształceniem.