– To był kawał, chwyt reklamowy. Mamy dowody na to, że sprawa została upozorowana po to, by przynieść tym ludziom rozgłos i ułatwić w przyszłości wzięcie udziału w jakimś telewizyjnym reality show – mówił wczoraj dziennikarzom szeryf hrabstwa Larimer Jim Alderden. Jego ludzie przeprowadzili też rewizję domu państwa Heene, o których od paru dni mówi cała Ameryka. Gdy w czwartkowe popołudnie Mayumi i Richard Heene podnieśli alarm, że ich sześcioletni synek Falcon przypadkowo odleciał amatorskim balonem, służby ratownicze natychmiast ruszyły śladem obiektu wyglądającego niczym latający spodek. – Wierzyliśmy, że to sprawa życia i śmierci i że sześciolatek jest w poważnym niebezpieczeństwie – wyjaśnił szeryf.
I chociaż historia od początku brzmiała niewiarygodnie, to matka świetnie grała przerażoną, a policyjny oficer specjalizujący się w odczytywaniu mowy ciała przekonywał, że rodzina mówi prawdę.
Najważniejsze stacje telewizyjne natychmiast przerwały więc programy i przez kilka godzin donosiły o losach balonu lecącego nad stanem Kolorado. Rozmaici eksperci próbowali zaś przewidzieć, czy na tak dużej wysokości chłopiec ma wystarczająco dużo tlenu, by przeżyć, i jak można go bezpiecznie sprowadzić na ziemię.
Gdy w końcu balon rozbił się w pobliżu Denver, armia ratowników stwierdziła, że w środku nikogo nie ma. Przy użyciu śmigłowców wyposażonych w sprzęt do wykrywania ciepła zaczęto więc szukać ciała. Po ponad czterech godzinach chłopak cały i zdrowy znalazł się jednak na strychu własnego domu. Już wtedy wielu internautów podejrzewało, że incydent został zaaranżowany przez rodziców. Biuro szeryfa zostało zalane e-mailami i telefonami od osób żądających śledztwa w sprawie oszustwa. Mayumi i Richard Heene uwielbiają bowiem światło reflektorów. Para ekscentrycznych naukowców ściga burze, a także szuka kontaktów z istotami pozaziemskimi. W marcu wzięli udział w programie “Zamiana żon”, a na YouTube umieścili teledysk trójki swoich rapujących dzieci.
Spekulacje te potwierdził występ całej rodzinki w programie “Larry King Live”, w którym Falcon zapytany, dlaczego nie reagował na wołania szukających go ludzi, odpowiedział z zażenowaniem: “Ee, przecież mówiliście, że to wszystko robimy dla show”.